Minecraft przechodził wiele modyfikacji w ostatnim czasie. Nie, nie mam na myśli nowych jego wersji. Mam na myśli zmianę modów i otoczenia, bo przygoda czeka na tych, którzy idą dalej, a nie stoją w miejscu. Fakt, zostawiłem za sobą trochę wylotów w kosmos, ale myślę, że wrócę do nich w wolnej chwili. Każda planeta wygląda podobnie: skały i minerały są niemal takie same. Najwyżej różnią się kolorem. Jednak życie na tych planetach to zupełnie inna kwestia: warta poruszenia moim zdaniem. Przynajmniej dla tych, którym marzy się podbijanie kosmosu, a nie wiedzą od czego zacząć.
Jednakże nie o tym będę pisać dzisiaj.
Dzisiaj będzie opowieść o tym, jak zostałem zagoniony do zbierania żółtych kwiatków. Ani be, ani me o tym, po co mi to do szczęścia, ale że posłuszna bestia jestem to ruszyłem na polowanie za kwiatkami. Uzbierałem ich chyba ze dwieście, a potrzebne były tylko dwanaście.
Dowiedziałem się, że ilość ta wymagana jest do zrobienia specjalnego portalu. Potrzebny był jeszcze dół dwa na dwa wypełniony wodą i diament.
Po dodaniu diamentu powstał portal (czuje się przy tym zdaniu, jakbym przepis kucharski komponował).
A za portalem kryła się bajka. Chociaż Minecraft to gra oparta na bardziej zorganizowanych pikselach, umożliwiających eksplorację i modyfikację świata; mody tworzone przez wiernych graczy portafią zadziwiać. To dokładnie czułem wchodząc do Twilight Forest – magicznej krainy spowitej, z niewiadomych mi przyczyn, mrokiem, gdzie przeróżne stworzenia mają swój urokliwy dom.
Przez większość czasu biegałem ze zdziwieniem na twarzy i na każdym kroku zachwycałem się nowymi widokami. Ukłony dla autora – postarał się.
Twilight Forest ma do to siebie, że posiada miejsca zwane kopcami. Są to górki, wewnątrz których kryją się niesamowite skarby, ale przede wszystkim znajdują się tam bogate złoża surowców.
W tym magicznym lesie natrafiliśmy też na dziwne anomalie pogode, które pogarszały się, ilekroć staraliśmy się wejść w nie głębiej. Nie przeszkadzało to jednak różnorakim stworom zamieszkiwać centra chaosu i przy okazji zaatakować nas, kiedy my błądziliśmy na ślepo w śniegu, czy deszczu.
Mimo tego staraliśmy się zwiedzać każdy zakamarek, podziwiając piękno pikselowej grafiki, gdzie autor-artysta poprzez linijki kodu zbudował majestatyczną krainę, w której na każdym kroku znajdzie się coś, co zaprze dech w piersiach.
Dotarliśmy też do miejsca, gdzie ciągle padało. Znaleźliśmy tam niesamowity zamek, który posiadał dosyć ciekawe drzwi. Składały się one z bloków z czerwonymi znakami, które po dotknięciu (bądź jak kto woli walnięciu łapą), zamieniały się w zielone znaki, sprawiając, że kamienie znikały (chociaż potem w powietrzu wisiały czerwone kwadraciki) i można było przez nie przejść. Efekt trwał tylko chwilkę, więc “drzwi” bezpiecznie się za nami zamykały.
Co zabawne (i co widać po screenshot’ach) w budynku też padało. Wewnątrz było masę pomieszczeń z różnymi znakami i nieco bijącymi po oczach, kolorowymi szkłami. Nie mam pojęcia, po co one tam były, ale zgaduję, że nad zamkiem trwają, póki co, prace. Po czym to stwierdziłem? Po tym, jak zobaczyłem tabliczkę z informacją o bossie. Domyślam się, że w którejś aktualizacji pojawi się tam potężna maszkara, którą trzeba będzie powstrzymać bez robieniem złych rzeczy. No chyba, że tamten boss zrobił sobie wakacje i zostawił mi (nieczytelną) informację.
Zamierzam Twilight Forest eskplorować i na pewno Wam powiem, jeśli spotkam zgubę z zamku. W końcu to spora kraina i gdzieś na pewno znajdę tego potwora, żeby go zagonić we właściwe miejsce!
A tymczasem trzymajcie się i uważajcie na anomalie pogodowe!
Mefisto