Jak możecie zauważyć, cały wygląd bloga został przerobiony i dostosowany do jego głównej tematyki, czyli gier. O smoku z nagłówka wypowiem się w recenzji gry, którą niedawno przyszło mi ukończyć (to będzie pierwsza kompletna recenzja gry na tym blogu!). Dodatkowo całe menu (w końcu) znajduje się w widocznym miejscu, czyli na górze strony. Ciekawe ile osób zauważyło, bo wygląd ten wisi na stronie od ostatniego wpisu.
Mam nadzieję, że nowy wygląd przypadnie Wam do gustu.
A tymczasem wróćmy do rzeczywistości, jaką jest kochana sieczka zombie zwana Dying Light. Jako, że gram z Szanownym Smokiem, ukończenie gry jest zależne od jego chęci, których nie ma w tej chwili wcale. To samo tyczy się nakręcenia filmu, który Wam obiecałem. Kiedyś to zrobię, nie wiem tylko kiedy.
Mam za to całkiem sporo ciekawych screenshot’ów i nieco ciekawostek, które pragnąłbym Wam pokazać. Gry w końcu mają to do siebie, że lubią być nieco humorystyczne. Czasem niekoniecznie umyślnie. Czasem z naszą małą pomocą.
Zacznijmy od tego, że gra zawiera masę tzw. Easter Egg’ów, czyli żartów od twórców gier. Nie dotarłem do wszystkich, bo niektóre dostępne są dopiero, gdy się ruszy z fabułą (a to jest kwestia zależna od Smoka), ale podzielę się tymi, które już znalazłem.
Nie będzie to ambitny wpis, ani żadna opowieść o tym, jak maltretuję definicję grania. To po prostu zbiór screenshot’ów dla poprawienia humoru.
Ten Easter Egg jest bardzo ambitny, bowiem jeśli powiększycie drugie zdjęcie i użyjecie aplikacji do skanowania kodów kreskowych (np. Barcode Scanner), uzyskacie linka do strony, na której ktoś relacjonował inwazję zombie na miasto. Dla tych, którym nie chce się kombinować ze skanowaniem, oto link do strony.
(Mała adnotacja: weźcie proszę pod uwagę, że ostatnio strona się nieco wykrzacza i może się w pełni nie załadować)
Nawiązanie do Excalibura (w grze zwał się EXPcalibur), który powoli wyciągało się ze skały i ciała. Bardzo powoli. BARDZO. BAAARDZO. Na koniec, jak widzicie, zwłoki płoną zostawiając nam plany jak taki mieczyk stworzyć.
W grze nie brakuje też odrobiny polskich akcentów (w końcu wydane przez polskiego wydawcę).
Grając można też uzyskiwać zabawne efekty. Całkiem przypadkiem.
Mamy też Smoka, który udowodnił, że zawisnąć da się na wszystkim. Nawet jeśli oznacza to zintegrowanie się z otoczeniem.
Oczywiście gra bez bugów to gra stracona. W szczególności, jeśli bugi są zabawne, a nie przeszkadzają w grze.
I to na tyle z mojej kolekcji screenshot’ów. Mam nadzieję, że komuś poprawiły humor. Dying Light to doskonała gra, w której generowanie śmiesznych momentów wychodzi naturalnie, jak gdyby było to wręcz umieszczone w kodzie gry. Zdecydowanie takie rzeczy chciałbym widzieć w grach.
Mefisto
hahahahaha! ::D <3
Zgaduje, że ten komentarz oznacza, że było śmiesznie 😀
tak, screenshoty są mega zabawne ;p
Muszę robić takich więcej. Jesień się zbliża to przyda się dawka śmiechu co jakiś czas. 😀
haha, to prawda, żeby w jesienną deprechę nie wpaść ;p
Muszę więcej grać w zbugowane gry w takim razie 😀
PS. Layout zauważyłam, więc niektórzy zwracają uwagę 😉 ;p
Yay! Czuję się doceniony, bo ktoś zauważył! 😀