Ostatnio dostałem lekkiej awersji do nowoczesnych gier, wypasionej grafiki i skomplikowanych procesów obliczeniowych. Z dziwną tęsknotą w sercu przemierzałem kolejne strony z promocjami gier, szukając sensu w moim gierkowym życiu. Zdarza się, kiedy taki wyjadacz gier jak ja, tęskni za starymi tytułami, szukając czegoś z nieskomplikowaną grafiką, ale godzinami rozrywki, od której nie idzie się oderwać. W końcu znalazłem coś, co poprawiło mój humor i przypomniało lata młodości, kiedy było to coś niesamowitego.
(przepraszam za wielkość screenshot’ów, ale ta gra ma 16 lat i najlepiej działa w takiej rozdzielczości)
Zeus: Master of Olympus (Zeus: Pan Olimpu) to gra stworzona przez Impression Games, wydana w 2000 roku przez Sierra Entertaiment. Jak łatwo można się domyślić, gra dotyczy mitologii greckiej, oferując nam pełnię rozrywki jako bardzo dobra strategia. Istnieje również dodatek do gry Poseidon: Master of Atlantis (Posejdon: Bóg Atlantydy), która oferuje dodatkowe scenariusze do rozegrania oraz lekkie zmiany w samym silniku gry.
Jak już wspomniałem, gra jest typową strategią, gdzie poza podstawową potrzebą jedzenia, naszym Grekom trzeba też zapewnić możliwość utrzymywania higieny, dostęp do szpitali oraz kultury w tym gimnazjów (obiekty sportowe), teatrów, czy podestów filozofów. Do rozwoju budynków mieszkalnych (dosłownie ich ewolucji) trzeba zapewniać im inne rzeczy takie jak wino, oliwa, runo. Elitarne domostwa potrzebują także zbroji i koni, aby zapewnić nam hoplitów. Dodatkowo potrzebujemy punktu naprawczego, aby nasze budynki nie waliły się jedne po drugich oraz posterunek do utrzymywania porządku w naszym mieście. Jedzenie, runo itp. są dostarczane przez dostawców, których umieszcza się na agorach. Mamy też chatki poborców podatkowych, których rozmieszczenie umożliwia zbieranie funduszy niezbędnych do dalszego rozwoju miasta.
Co jest bardzo zabawną rzeczą, ale ilekroć liczba mieszkańców przekracza w moim mieście dwa tysiące, zawsze zaczyna brakować jedzenia, ale jeśli higiena i kultura są na wysokim poziomie, mieszkańcom to nie przeszkadza i są szczęśliwi.
Kolejną sprawą jest handel z innymi miastami. Moją ulubioną strategią w grze jest obdarowywanie innych miast dobrami, których mam sporo, a potem wyciąganie od nich pieniędzy, gdy tylko poprawią się nasze stosunki. Przez to podatki w moim mieście praktycznie nie istnieją, a to przenosi się na zadowolenie mieszkańców.
Inne miasta można też napadać, czy podbijać, ale nie przepadam za tym, bo mój powyższy plan nie za bardzo wtedy działa.
W grze mamy też masę bogów i herosów gotowych wspomóc nas w walce z wrogimi bóstwami. Każdy z nich oferuje inne możliwości (Ares wspiera nas w wojnie, Afrodyta nie pozwala mieszkańcom opuścić miasta, itd.). Świątynie wymagają posągów i sporej ilości marmuru, więc ich budowa potrafi trochę potrwać, jednak są warte czekania. Bogowie są wszak przychylni swoim wyznawcom.
Również każde z bóstw wymaga zbudowania świątyni/sanktuarium. Przykładowo w misji Zeus i Europa potrzeba nam było Herklesa, który wymagał złożenia darów oraz dostępu do kultury i gimnazjów, aby walczyć z Hydrą.
Poza tym jest też masa wydarzeń takich jak igrzyska, czy zawody aktorskie. W tym zawsze przegrywam bez względu na to, ile w moim mieście znajduje się szkół aktorskich/obiektów sportowych.
Mógłbym tę grę opisywać i opisywać, ale powiem krótko, że jest to po prostu magia starych gier. Zeus: Pan Olimpu zawiera w sobie tyle możliwości, że ciężko je wymienić na raz. Rozbudowany system zarządzaniem miasta, niezliczona ilość sposób zdobywania pożywienia, interakcja z innymi państwami, rozwój budowli mieszkalnych. Mógłbym tak pisać i pisać, ale myślę, że najuczciwiej będzie powiedzieć: spróbujcie sami. Jeżeli lubicie strategie, polecam tę grę z całego serca, bo jej złożoność i zarazem prostota wprawią Was w dobry humor – nie wspominając już o lekkich żarcikach ze strony twórców.
Grafika również jest miła i przyjemna dla oka, pomimo iż jest tak wiekowa. Kto jednak będzie patrzył na takie aspekty, gdy trzeba miasto budować i sprawić, aby mieszkańcy byli zadowoleni.
Mefisto
Oj tak. Jestem młodszy na pewno od Ciebie, chociaż nie wiem ile dokładnie, ale też inaczej całkowicie patrzę na gry niż kiedyś. Teraz producenci gier nieźle kręcą, aczkolwiek myślenie graczy też nie jest lepsze. W starych grał był ten klimat i nie patrzyło się na grafikę, ale liczyła się przede wszystkim fabuła, zabawa z tytułu danego. Pamiętam do teraz ile czasu w gimnazjum spędziłem na przykładowo pierwszej Mafii, a teraz trójki ruszać nie zamierzam nawet, bo komputer mam za słaby i dodatkowo strasznie tą część popsuli. Wielu ludzi narzeka i nic dziwnego w sumie.
Ah, przypomniała mi się Twierdza Krzyżowiec teraz, jeśli lubisz gry strategiczne. Zagrywałem się godzinami 😀
Podobnie mam z Assassin’s Creed. Pierwsze części to grałem, aż do bólu, a trójka? Nawet mi się już myśleć o graniu w to nie chce. 🙂 Tak samo Devil May Cry. Całą serię tłukłem demony, a piątki nie mogę skończyć z powodu… błędów gry. I znowu mi się odechciało. 🙂
Nie wiem, czemu, ale kiedyś po prostu jak producent robił grę to była na tyle dopracowana, aby można było w nią zagrać i cieszyć się rozgrywką, jednocześnie fabuła nie doprowadzała do wymiotów z nudów, czy powstarzalności. Dlatego coraz bardziej idę w stronę mniejszych producentów, którzy wtaczają się na rynek gier i muszą się bardziej postarać, aby zdobyć graczy. 🙂
Nie tylko z AC tak jest. Teraz coraz częściej te bardzo popularne tytuły z początku były świetne, a potem im coraz więcej części zostało robionych to było i jest coraz gorzej. Tutaj można wymieniać, bo stare części Call of duty wspominam świetnie, gdyż grałem w część pierwszą, drugą, 3, World at war i to chyba tyle, także miałem tą grę zarówno na pc, ale też ps2 😛 Potem przestałem, chociaż wiem, iż dużo nowych części od tego czasu wyszło. W każdym razie na szczęście nie ze wszystkimi seriami tak jest, bo są takie co utrzymują poziom od początku do teraz. Jednak są to nieliczne wyjątki. Niestety.
Wbrew pozorom te mniejsze studia są o wiele bardziej pomysłowe od tych wielkich oraz cholernie popularnych, jak np. Konami, Ubisoft itd. A swoją drogą co myślisz o grach internetowych zwanych flash games? 😛
Zgadzam się. Aż boli, bo Ubisoft to miał być mój pracodawca. 🙁 Ale z racji mojego wyjątkowego systemu, którego duże firmy nie wspierają, dosyć często napotykam gry, które postanawiają wspierać takich ludzi jak ja (jak na przykład Aragami) i jestem pozytywnie zaskoczony. 🙂
Nie mam nic przeciwko grom internetowym/przeglądarkowych. Spędziłem na nich sporo czasu w młodości. Niekiedy potrafią zapewnić tyle rozrywki, co porządna gra wydana przez giganta. 🙂
No widzisz. Tutaj masz przykład, że nawet w grach komputerowych dominuje kasa. Kiedyś twórcy też zarabiali oczywiście, ale była jednocześnie ta pasja, sporo ciekawych pomysłów wprowadzano, jak np. spowalnianie czasu niczym w Matrixie w grze Max Payne, czyli tytule który aktualnie sobie ogrywam. Nie codziennie, ale i tak mi się bardzo podoba. A teraz często kopiuje się inne gry po prostu… albo jak w przypadku gier sportowych odgrzewa się to samo co roku, ale jest inna cyfra w tytule, składy, zawodnicy, grafika, muzyka i ewentualnie jakieś opcje czy tryby są wprowadzane nowe.
Gry internetowe są bardzo fajne. Nie wszystkie oczywiście, ale są takie, które potrafią właśnie porządnie wkręcić i dać do myślenia 😀
Kiedyś właśnie potrafiono coś z pasją zrobić i mieć z tego pieniądze, a dziś tak bardzo liczy się zysk, że nie patrzy się na to, czy ludziom się podoba. To jest strasznie przykre, bo tyle tytułów po prostu się marnuje przez jakieś głupie zarządzenia. 🙁
Urocza gierka 🙂 Mam coś całkiem podobnego… Może słyszałeś, albo nawet grałeś – CRADLE OF ROME 🙂 Grafika co prawda ciut infantylna, ale gra się bardzo przyjemnie, rozbudowując Rzym i dowiadując się wielu ciekawostek 🙂
Chyba obiła mi się o uszy (i oczy), ale nie miałem okazji zagrać. Będę musiał spróbować. 🙂
Zachęcam 🙂 Podziel się wrażeniami 🙂
Zdecydowanie będę musiał to zrobić. 😉
Będę czekał 🙂 Tak jak czekam na Twoją relację z gameplaya Jedi Knight: Jedi Academy 😉