Przez długi czas nie wiedziałem, jak się zabrać za opisanie tej gry. W końcu jest w niej tyle aspektów, o których można wspomnieć, a zarazem wydaje się ich za mało (och, to już chyba mój standardowy niedosyt).
Balrum to gra wydana przez Balcony Team pierwszego marca 2016. Zakupiłem ją niemal od razu po premierze – głównie dlatego, że spodobała mi się old-schoolowa grafika. Właściwie to nie wiem, czemu mnie tak urzekła. Prawdopodobnie dlatego, że w tamtym okresie miałem dosyć gier z “super” grafiką, gdzie fabuły były znikome ilości, co bolało moje przygodowe serce.
Balrum dał mi i brak takiej grafiki, i irytację, ale także i długie godziny rozgrywki, które koniec końców dały mi sporo radości.
Wszystko ma swój początek w osadzie położonej głęboko w Darkwood – lasach, do których nikt sie nie zapuszcza z racji panującej w Balrum wojny – lub też jak kto woli – rzezi. Lasy te niegdyś zamieszkiwali Nekromanci, którzy, za karę za popełnione zbrodnie, zostali wybici przez jednego z władców Balrum. Mimo tego nikt nie raczy zapuszczać się do lasu, dlatego też nasz bohater i pobratymcy z wioski czują się bezpiecznie w dzikiej głuszy.
Nasza przygoda zaczyna się od stworzenia postaci poprzez wczytanie się w krótki tekst opisujący nasze zwyczaje. Do wyboru mamy z reguły trzy opcje, które są zarówno elementem opsiu, jak i wybranymi przez nas umiejętnościami. W grze mamy chyba wszystko, czego potrzebuje dobry RPG – od władania mieczem, poprzez magię i strzelanie z łuku, aż do kowalstwa, czy zaawansowanej techniki hodowania magicznych skrzynek bądź innych roślin oraz hodowlę zwierząt. Mamy też pierwszą umiejętność do wykorzystania w walce, a także kilka przedmiotów, aby ułatwić nam grę.
Kiedy stworzymy postać, pojawia się przed nami wprowadzenie do historii. Wróciliśmy z polowania z Fox’em (lokalny myśliwy). Mamy przeczucie, że coś złego się stało i wtem naszym oczom ukazuje się częściowo spalona chatka dziadka (ale nie naszego – po prostu miły człowiek nas przygarnął). Okazuje się, że drewniany domek zajął się ogniem niewiadomo skąd, a co gorsza jedna z rodzin zniknęła bez śladu.
Upewniwszy się, że dziadek jest cały i zdrowy, otrzymujemy zadanie, które ma na celu odbudowę chatki oraz dostarczenie zapasów z polowania do sąsiadów.
Brzmi prozaicznie prosto, ale co, jeśli Wam powiem, że gra, pomimo posiadania mapy, nie powie Ci, gdzie masz się udać. Przydatne są wtedy znaczniki i po kilku godzinach grania w gry zostajesz nałogowym stawiaczem znaczników, ilekroć trafisz na nową postać w grze albo znajdziesz jaskinię. Zaznaczałem wszystko, co napotkałem, ponieważ często musiałem się zawracać, a – wierzcie mi lub nie – nie dałoby rady spamiętać wszystkiego, ani biegać co chwilę szukając zguby.
Główną moją rozrywką były zadania związane z fabułą, zadania poboczne i eksporowanie jaskiń. Szukanie przedmiotów było w porządku, jeśli był tylko jeden przedmiot. Nie wykonałem do końca żadnego zadania (poza głównymi), gdzie trzeba było znaleźć więcej niż jeden przedmiot – musiałbym chyba każdy kamyczek podnieść i sprawdzić, czy jakiś cwaniak nie zostawił go akurat tam. Co gorsza – każdą rzecz odnosiło się osobno, więc ilość mil zrobionych przeze mnie w grze pewnie dorównywała przebiegowi mojego samochodu.
Aczkolwiek przyjemnym motywem latania od jednej postaci do drugiej jest zbieractwo. Można zbierać rośliny, przedmioty z zabitych stworów, drzewo, wydobywać wszelakie rudy… Wszystko to przydaje się w tworzeniu naszego domu – bezpiecznej strefy, do której możemy się zawsze schować. W niej możemy zbudować sobie posiadłość, zakładać hodowlę zwierząt lub stworzeń, hodować rośliny i zwierzęta, przetapiać rudy, warzyć eliksiry… Jednym słowem wszystko, co może nam pomóc w grze.
Ciekawą rzeczą jest odkrywanie obelisków na mapach, które później można postawić w naszej bezpiecznej strefie, aby w bardzo prosty i szybki sposób przenosić się między lokacjami.
Miłym aspektem gry jest możliwość posiadania zwierzątka. Domyślnie mamy wilka o imieniu Jax. Jeśli jednak wilk nam akurat nie pasuje, można złapać inne stwory (niedźwiedzie, modliszki, sczury, a nawet wielgachne ćmy).
Zwierzaki są przydatne w trakcie walki, zadając niewielkie obrażenia, a niekiedy służąc za wabik. Zabitego zwierzaka można wskrzeszać za pomocą Jaja Feniksa, które to z kolei można pozyskać ścinając wysokie drzewa.
Sama walka odbywa się turowo. Jeśli Ty nie wykonasz swojego ruchu, przeciwnik nie ruszy się ani o krok. Przypomina to grę w szachy, gdzie masz szansę przemyśleć swój ruch. Albo uciec.
Moim zdaniem gra jest godna polecenia, ponieważ pozwala się skupić maksymalnie na wykonywaniu zadań. Masz mapę, ale nic Cię nigdzie nie prowadzi. Jak w prawdziwym świecie błądzisz i szukasz celu swojej wędrówki (albo czytasz posty na forach, jak trafić). Jest trudna i wymagająca, przez co, chociaż potrafi sfrustrować, satysfakcja z wykonywanych zadań jest olbrzymia. W końcu coś zdobyte większym wysiłkiem smakuje dużo lepiej.
Gra jest warta spróbowania, o ile nie przeszkadza Ci to, że nie raz się zirytujesz, bo coś pójdzie nie tak. Aczkolwiek to prawie jak metafora codziennego życia – nie wszystko idzie tak, jak byśmy chcieli, a jednak próbujemy.
Mefisto