Miałem ostatnio okazję przekonać się jak smakują słodycze, którym zajada się starsze pokolenie w Azji. Chodzi o dwa gatunki suszonych śliwek, mirabelki i oliwkę.
Śliwki i mirabelki są całkiem dobre, ale problem pojawia się przy oliwkach. Nie są złe, chociaż suszone oliwki są czymś bardzo egzotycznym. Podejrzewam, że to kwestia przyzwyczajenia. Aczkolwiek są zjadliwe. Dziwne w smaku, ale zjadliwe. To taka nietypowa, choć nawet smaczna przekąska.
Mimo wszystko polecam spróbowania!
Mefisto
Chcę śliwki.
Jak jeszcze będą w sklepie, to kupię.
Brzmisz jak byś sam nie mógł się zdecydować, czy Ci smakowało 😀
Bo w sumie trochę tak było 😀
Oliwki totalnie brzmią jak coś, co mnie by smakowało! 🙂
Ilu chętnych się zrobiło. Jak będą znowu to kupię i nie wiem, może jakiś konkurs zrobie? 😉
DAJESZ! 😉
Ale poważnie piszesz ‘słodycze’ i nie masz na myśli ‘czekolada’? Pomijając moją miłość do czekolady – słodycze są…słodkie z definicji? A suszone oliwki to …jakaś ‘przegryzka’ ?
Oliwki akurat miały zabawny smak, ale reszta opakowania była słodka. No i każdy suszony owoc był posypany słodkawym pudrem. 😉
Pudrem? Ale nie czekoladą? To ja poczekam jeszcze, aż dojrzeją do czekolady 😉
Jak znajdę oliwki w czekoladzie, to Ci wyślę 😉
Jak znajdziesz – to je zjem!
Umowa stoi 😛