Posiadanie dziecka sprzyja odwiedzaniu miejsc, do których wcześniej zagnałoby nas jedynie dziwne zrządzenie losu. W poszukiwaniu miejsc do spacerów, placów zabaw, czy innych dziecięcych wybiegów znaleźliśmy sztuczne jezioro o nazwie Marina Lake, gdzie mieści się i plac zabaw, i kafejka, i łódki o ptasich kształtach, i klub krykieta, i klub kręglarski… W okolicy za to znajduje się latarnia i basen.
Udało mi się wygospodarować godzinny lunch, więc popędziliśmy tam, aby wybiegać Smoczyńskiego, a że on z gatunku jest smok wodny to ciągnęło go do jeziora, jakby miał magnez w tyłku. Aczkolwiek udało się obejść jezioro bez niepotrzebnego nurkowania do wody za wodolubnym wariatem.
Było wtedy mało ludzi, ale zrzucam to na pogodę: trochę wiało i zbierało się na deszcz. Łódki w kształtach ptaków stały puste – nie wiem, czy sezon dopiero się zaczyna, czy po prostu pogoda była tak zniechęcająca. W sumie może nawet bym i popływał na czymś takim, ale jak pomyślałem, że trzeba byłoby związać Smoczyńskiego, żeby nie właził do wody… 😉
Przez to nie udało nam się zbliżyć do “Ptasiej Wyspy”, gdzie mieszkały sobie ptasie rodzinki. Ptaki na tym jeziorze są dosyć dużą atrakcją i jest ich sporo. Widzieliśmy kilka rodzinek z młodymi, więc pośpiesznie zrobiłem kilka zdjęć (tylko kilka, bo za sobą słyszałem “szybciej, bo ja go dłużej nie utrzymam” pośród szaleńczych śmiechów Smoczyńskiego).
Nieco dalej jest kafejka (w której można kupić ziarna dla ptaków) i plac zabaw dla dzieci z wydzielonym skrawkiem dla dorosłych, którym zamarzyło się poćwiczyć na świeżym powietrzu.
Jako, że pogoda się pogorszyła to wróciliśmy pośpiesznie do domu. Aby stamtąd wyjechać musieliśmy udać się jednokierunkową uliczką i z oddali zobaczyliśmy małą, ale ciekawą latarnię morską, do której mam nadzieję niedługo się udać. 🙂
Mefisto
Hahaha ale się uśmiałam z tych wybiegów dla dzieci 😀 Mam ochotę spytać, czy zdjąłeś mu na tym wybiegu smycz i kaganiec. 😛
Podobają mi się te Wasze minipodroze. Widać że łapiecie i doceniacie każdą chwilę razem 🙂
Gdyby dał sobie założyć to pewnie byśmy mu je zdjęli na wybiegu. 😀
Takie krótkie wyprawy są cenne, bo często nie ma na nic czasu, a tak można chociaż chwilkę odpocząć. 😉
Smoczyński nadałby się z moim Taco, jak widzi wodę, to gna w nią bez opamiętania, a jak jeszcze są ptaki…. 😀
Trzeba ich kiedyś puścić razem i mierzyć czas, aby sprawdzić który będzie pierwszy 😀
hmmm, Taco ma cztery łapy … 😀
Smoczyński też jak trzeba 😀
Nie wiem, czy Taco to pies, czy może na przykład KOŃ😜,ale jeśli przyjmujecie zakłady, to obstawiam Smoka, w ciemno!😀
Ale tam ślicznie!❤️Na chwilę przeniosłam się tam do Was myślami, nieomal słyszę złowieszczy śmiech Smoczynskiego…😀
Bardzo fajne miejsce na spacery, jeśli ma się normalne dzieci 😀