W ostatnim wpisie byliśmy na gorącej planecie zwanej Merkurym. Wciąż miło wspominam tę podróż, pomimo lekkiego zawodu. Z racji faktu, że lubię ciepłe klimaty, gdzie raczej nikogo nie będziesz się spodziewać, to postanowiliśmy pojechać na wycieczkę w moje rodzinne strony, czyli do piekła. Plan był prosty: jedziemy zwiedzać zamek wielkiego i wspaniałego Anu, który to żył sobie i umarł, a teraz dzikie hordy (czyli my) penetrują jego włości, aby przeżyć przygodę.
Aby dostać się do zamku, trzeba było znaleźć statek zwany Hell Boat. Nie było to trudne, chociaż zajęło nam to dłuższą chwilę, bo modyfikacja gry, która była na serwerze, była trochę starsza niż być powinna i początkowo nie oferowała możliwości odwiedzenia Anu. Po aktualizacji moda wywaliły się pewne ważne ustawienia, których naprawienie zabiło serwer Minecrafta na chwilę. Po krótkiej reanimacji wróciliśmy jednak do gry i wybraliśmy się szukać statku, który znaleźliśmy bardzo szybko.
Aby statek zaczął działać, musieliśmy położyć cztery prastare figurki wokół posągu. Oczywiście nim znaleźliśmy właściwą kombinację to ja zdąrzyłem się zestarzeć dwa razy. Myśleliśmy, że statek po protu popłynie, a tu stała się rzecz niesłychana…
Posąg postanowił zrobić coś dziwnego. A dokładniej rzecz mówiąc wybuchł nam w twarz, aż zabolało.
W jego zgliszczach wyrósł portal, w który bez myślenia się wpakowaliśmy. Zostaliśmy przeniesieni pod zamek, który imponował rozmiarem i wyglądem, chociaż po lewej stronie chyba zabrakło architektowi terenu i musiał nieco gruntu dobudować.
Jako, że byliśmy na lewitującej platformie, szybko zbudowaliśmy most na drugą stronę i polecieliśmy zwiedzać zamek. Nim dotarliśmy do wejścia, zdąrzyłem zezłościć ochroniarza budynku, bo gapiłem się bezczelnie przez okna, a to się chyba komuś nie spodobało.
Oczywiście doszło do walki, ale wiadomo, kto wygrał. Ochroniarz był po prostu bez szans. Nie zadziera się z dzikimi turystami ciekawskimi świata!
Wdarliśmy się do zamku gotowi, by zwiedzać i podziwiać. Wnętrze zamku również imponowało, jednakże było strzeżone przez psich ochroniarzy i co rusz musieliśmy tłuc ich po głowach, a co dwa kroki coś nam wybuchało przed twarzą i musieliśmy tłumaczyć niewerbalnie, że my tutaj zwiedzamy i lepiej dla nich, jeśli się odstosunkują od nas w trybie natychmiastowym.
W końcu, po wybuchnięciu chyba wszystkiego, co można było wybuchnąć, dotarliśmy do miejsca, gdzie czekał na nas zakonserwowany Anu. Wystarczyło go tylko obdarować skarabeuszem i drań powinien przyjść nas przywitać. Taki był plan, ale Anu musiał po swojemu…
Jako diabeł poczułem się urażony takim piekielnym brakiem manier wobec istoty piekielnej jaką jestem, więc postanowiliśmy pokazać Anu, że czasy się zmieniły i bycie wredną, piekielną świnią (to chyba jest świnia?) nie gwarantuje już sukcesu w życiu.
Walka była ciężka, ale wesoła. Zostałem zamurowany, zraniony przez kolce, które wysunęły się z ziemi, mało co nie wpadłem do lawy i jeszcze do tego Anu zaczął sobie latać, a ja, łuk i celność to trzy rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednakże padł martwy, a jego mroczna dusza powróciła do sarkofagu.
Anu zginął z naszej ręki w sumie trzy razy (praktyka na żywo powiedzenia zabić, wskrzesić i zabić jeszcze raz). Chcieliśmy się dostać do jego pokoju ze skarbem, więc dwa razy zginął, a my szukaliśmy teleportu. Za trzecim razem wiedzieliśmy (bo doczytaliśmy), że trzeba kliknąć ciało martwego świniaka nim zniknie. Także można powiedzieć, że dostał od nas nauczkę z nawiązką.
W pokoju było to, czego potrzebowaliśmy: pradawny zegar, który miał nam umożliwić podróż w czasie. Szczęściu nie było końca! Zabraliśmy zdobycz i postawiliśmy nowo zbudowaną maszynę czasu w naszym pięknym i jakże symetrycznym domku. W końcu drzwi do świata dinozaurów miały zostać przez nas otwarte! Klucz w postaci zegara trzymałem w mej pikselowej ręce.
Czekaliśmy cierpliwie, licząc sekundy do końca, kiedy maszyna czasu da nam znak, że to już teraz, że możemy wybrać się do świata, gdzie rządzą dinozaury, a nasza siła będzie leżeć w tym, jak wykorzystamy naszą inteligencję przeciwko nim. Miałem przed oczyma ten widok, kiedy stajemy na nowym, nieodkrytym lądzie i wędrujemy pośród istot mniej lub bardziej przyjaznych, powoli skłaniając je do uznania naszej potęgi: nauki i technologii. Widziałem nowe, nieznane dotąd okazy dinozaurów, które mógłbym zabrać ze sobą i zostawić na mojej rajskiej wysepce.
Tyle nowych rzeczy do poznania, tyle dinozaurów do oswojenia!
Jednakże, nie było to nam dane…
Mod nie ma jeszcze tego elementu gotowego, więc pozostał nam tylko słodki smak przygody na ustach wraz z goryczą rozczarowania.
Jednakże cierpliwi będą nagrodzeni, także czekam, aż w końcu magiczne drzwi otworzą się przede mną na oścież, a ja wkroczę w nową krainę i zdobędę ją w imię wiedzy i
nauki. Ta przygoda będzie kontynuowana.
Mefisto
Ciekawe sa te Twoje opisy gier. Ale tak sobie mysle ze jak bym ja grala to by mnie gra nudzila :p
Zależy. 😀 Jakbyś ze mną grała to byś się nie nudziła, bo zabiłbym Cię przypadkiem i byś próbowała mnie za to zamordować. 😀 I byś miała co robić przez następne kilka godzin. 😀
Haha 😀