Chciałem napisać coś ambitnego, ale w ostatnim czasie jestem tak mało ambitny, że aż przykro o tym pisać. Każdy ma chyba takie dni, kiedy nic się nie chce, a pokłady energii wydają się wyczerpane już na samym początku dnia. Miewam coraz więcej dni, kiedy chciałbym przenieść się do alternatywnej rzeczywistości, gdzie jestem ja i moim bliscy, bo tyle osób jestem w stanie stolerować.
Znowu załącza się we mnie tryb ekstremalnej alienacji, bo ludzie po prostu mnie męczą.
Przykład? Grałem sobie dzisiaj w grę zwaną Runes of Magic. Gram tam bardziej, aby rozwijać zamek gildii i z powodu samej przyjemności z grania niż z potrzeby wbijania poziomu jeden za drugim. Dzisiaj zostałem zwyzywany, bo nie chciałem “buffka” (zaklęcia poprawiającego statystyki postaci, np. zwiększającego obrażenia lub obronę). Kończyłem grę, więc nie był mi do niczego potrzebny. Oczywiście nie tylko mi się oberwało, nawet moja postać też dosatała “po uszach” (no, ale żeby postać wyzywać?!)…
Doskonale wiem, że na serwerach gier teoretycznie darmowych jest więcej ludzi “specyficznych inaczej”, ale to mnie po prostu przerosło. Czy ludzkość jedyne co potrafi to z roku na rok wyzbywać się uprzejmości i ubliżać innym z tak durnego powodu?
Nie dziwię się, że jest tylu introwertyków stroniących od ludzi. To odpowiedź na naszą wspaniałą idiokrację.
A to tylko przykład z gry. Grę można wyłączyć. Ludzi dookoła niezbyt. Dzisiaj w pracy pewna osoba zrobiła raban, że nie dostaliśmy czegoś. Nie mogliśmy tego dostać, ponieważ to nie zostało do nas wysłane, co zostało podkreślone później w emailu. Nie wiem, o co chodziło tej osobie, ale jestem pewien, że mam magnes w tyłku, który przyciąga tak szczególnych osobników, w szczególności kiedy potrzebuję odpoczynku od dziwności ludzkich.
Mój stan poprawiają Simsy, bo dają mi możliwość wyżycia się. Przykład? Jeden z simowych sąsiadów przyszedł i wywalił mi śmierci ze śmietnika (skąd ja to znam?). W ramach uprzejmność zamurowałem go i zapomniałem o problemie. Żeby tak w prawdziwym życiu można było to co dwa metry stałyby filar z czterech ścian.
Mefisto
Ja od tygodnia jestem na zwolnieniu. Nie dotykają mnie złe uroki biura, ale zauważyłam, że rozpoczął się u mnie proces dziczenia.
Ja mam to szczęście pracować z domu i nawet w chorobie nie unikają mnie uroki życia w cywilizacyjnej dżungli. 😉
Co masz na myśli przez proces dziczenia? 😉
Jak dzwoni telefon to ogarnia mnie panika, jeśli już muszę iść do sklepu, to wkurza mnie każdy ludzki pierwiastek. Całymi dniami gram, czytam, robię na drutach i pasę swoje introwertyczne alter ego (pojawia się tylko w chorobie). Moja połowa też obrywa. Głównie za bzdury. A zwykle staram się nie być zbyt czepialska…
Z telefonem to też tak mam. Wyciszam go i udaję, że mnie nie ma. 😀
Połowie to daruj – to Twój sojusznik w walce z idiokracją! 😀
Ja zwykle nie mam problemu z telefonami, to ja zawsze jestem śmiałkiem zamawiającym rzeczy i jedzenie.
A połowa na razie znosi dzielnie, ale masz rację – tu muszę się opanować, bo się obrazi 🙂
Podpisuję się pod pierwszym akapitem w 100%
Napisałbym, że miło mi to słyszeć (skoro z moimi słowami zgadzasz się w 100%), ale nie napiszę z racji faktu, że to uczucie jest raczej nieprzyjemne.
No i właściwie to witam na moim blogu. 🙂
Dzięki za powitanie:)
Jakoś zdarzają się wszystkim takie etapy w zyciu, że coś wysysa całą energię. Warto się poobserwować i się zorientować co nam to robi i wykopać to z życia 🙂
U mnie są to ludzie. Ostatnio nie miałem z nikim kontaktu i mi się poprawiło. 😉
Good for you! 😀
Wśród (tylko niektórych, na szczęście) graczy obserwuję swego rodzaju wieloletnią epidemię, objawiającą się tym, że zatracają granicę między real a wirtualem – zapominają, że z każdą postacią siedzi gracz z krwi i kości, który ma uczucia. Albo mylą działania postaci z działaniem graczy. Dało się to zaobserwować już kilkanaście lat temu i niestety nic się w tej kwestii do dzisiaj nie zmieniło… Więc postaraj się tym nie przejmować nazbyt 🙂
Co do nastroju to łączę się z Tobą w bólu, gdyż i u mnie przeważa przygnębienie i zniechęcenie… Tak mi jakoś…szaro-buro, chociaż promyki Słońca (dosłownie i w przenośni) się zdarzają, dzięki Bogu 🙂
Pozdrawiam!!