Na specjalną prośbę pewnego ktosia, wracam do wywodów na temat komputerów. A dokładniej następcy Niezniszczalnego Blaszaka – coś, co dźwiga ciężary moich gier, rysunków i innych cudacznych pomysłów. Powiem szczerze, że nowe rzeczy cieszą. Otwieranie coraz to kolejnych pudełek z komponentami do nowego zabijacza czasu jest jak budowanie statku. Nie wiesz, ile nowych lądów na nim odkryjesz, ale w sercu jest to przeczucie, że będzie to świetna zabawa.
Mój nowy komputer, który nazywa się Nowy, spełnia moje wymagania. Ma już dwa lata i nie widać na nim postępującego czasu – wszystko wciąż działa z wielką precyzyjnością i wciąż mam trudności z wykorzystaniem w stu procentach jego możliwości. Granie na nim to czysta przyjemność: płynnie, ładnie i komfortowo.
Karta graficzna działa naprawdę cicho (“wyje” tylko przy dużym obciążeniu). Jest też bardzo ciężka i ledwo zmieściła się w obudowie (chociaż i ta jest spora). Chłodzona jest przez 3 wiatraki, które na ogół są wyłączone (tzw. tryb silent), a karta korzysta w tym czasie z chłodzenia pasywnego. Niemniej jednak nie przegrzewa się (nawet latem) i zawsze mogę grać w gry na pełnych detalach, rozkoszując się bajecznymi widokami.
Procesor, jako mózg komputera, spisuje się świetnie. Osiem rdzeni, dzielnie przetwarzających moje bezeceństwa na szereg zer i jedynek – czyli mówiąc prościej na język, który komputer rozumie. Procesor sprawdza się zarówno do gier, a i nie jest najgorszy do przerabiania filmów, czy nagrywania growych przebojów mojego autorstwa.
Dla procesora osiem gigabajtów pamięci jest w sam raz i tyle też włożyłem w jego trzewia. Chociaż jestem aktywnym graczem i raz za razem testuję zdolności mojej maszyny, jeszcze nie udało mi się wykorzystać całych ośmiu gigabajtów. Wszystkie komponenty po prostu za dobrze ze sobą działają, co oczywiście cieszy mnie niezmiernie.
Jedyny element, który mnie spowalnia to dysk. Poprzedni dysk poinformował mnie o swojej powolnej śmierci, więc tymczasowo zastąpiłem go dyskiem z laptopa, który szybki nie jest. Nie ma to jednak większego wpływu na odczuwanie płynności danej gry – na ogół trochę dłużej zajmuje załadowanie zapisu czy lokacji. Mam jednak w planach wymianę dysku na dysk SSD – tylko jeszcze nie wiem kiedy.
Chociaż Nowy jest bardzo wydajny, to pierwsze dni z nim były dziwne. Niezniszczalny odszedł na emeryturę, a na jego miejscu pojawiło się coś nowego, co niosło inny poziom rozrywki za sobą. Stary blaszak stanął obok i obserwował jak nowe pokolenie zajmuje jego miejsce. Wysokie detale i płynność gry to cechy Nowego, podczas gdy Niezniszczalny miał w sobie ten niezłomny upór, aby dać sobie radę z czymś, co zdawało się być ponad jego siły.
I Nowy, i Niezniszczalny zostali stworzeni do innych rzeczy, ale mieli jeden wspólny cel, do którego dążyli i dążą na swój unikalny sposób. Przez tą unikalność cenię ich obojgu, bo dzięki nim poznałem wiele ciekawych historii ze świata gier i jeszcze wiele innych czeka na mnie, kusząc tajemnicami, którę muszę poznać. A mój metalowy statek niesie mnie w ich stronę, dając pokaz swoich zdolności…
Mefisto
Ładnie nazywasz swój poprzedni komputer 🙂 Ja o jednym ze swoich poprzednich mówiłam, że był autystyczny, ale to było 2 PC-ty temu. Poprzedni spalił mi się podczas remontu – za dużo pyłu, a obecny służy mi już ponad 3 lata. Nie wiem co ma w bebechach, mam brata od tego żeby decydował o takich rzeczach 🙂 A tak swoją drogą, co zrobiłeś z Niezniszczalnym? Nadal w szafie go trzymasz?
Niezniszczalny mieszka pod łóżkiem obecnie, ale niedługo znowu wróci w łaski, bo połowa musi serwer do pracy postawić. Także on jest niezniszczalny pod każdym względem, bo mimo prawie 12 lat na karku, dalej jest w użytku. 🙂
Po remontach, wakacjach i wszelkich wydatkach wrócę do tego postu, bo będę zbierać na komputer. Po serii nieudanych 6 lapków, chyba skuszę się na stacjonarny…
Laptopy są dobre, ale mają taką wadę, że są mniej wydajne przez to, jak są zbudowane. W PC można spokojnie walnąć porządne chłodzenie i komputer o podobnych parametrach wyciągnie więcej niż laptop. Chociaż zauważyłem, że laptopy typowo gamingowe są już lepiej zrobione. Nie polecam też kupowania dokładnie tego, co ja, bo części w moim komputerze są już z poprzedniej serii i są o połowę droższe niż kiedy je kupowałem. 😉
Brat kupił chrzesniakowi laptopa moich marzeń. Mnie na niego nie stać, w tej cenie skończyłabym remont mieszkania ;p Są dobre laptopy, tylko portfele nie te… Kiedyś skusilam się na średniej ceny laptopa (najdroższy jaki miałam 4700 zł) i równo tydzień po końcu gwarancji mi padł. Miałam go najkrócej.
O, domyślam się, co to za kwota. 😉
Taki problem laptopów, że ich naprawa bywa ciężka. Jak padnie Ci coś zintegrowanego to bywa ciężko z naprawą (albo drogo).