Kącik Techniczny

#206. Kącik Techniczny nr 10

Dyski od samego początku są nierozłączną częścią komputera, pełniąc funkcję nośnika danych. Pierwsze dyski były, delikatnie to ujmując, ogromne. Ich pojemność również nie była zaskakująca, bo wynosiła aż 3.75 megabajta. To tyle ile zajmuje przeciętna piosenka.

Wyobrażacie sobie organizować swoją komputerową przestrzeń mając jej tak niewiele? Patrząc przez pryzmat naszych czasów tak, ale jako że były to dopiero początki to taka wielkość była wystarczająca.

Rozwój technologiczny pędzi z taką prędkością, że dzisiaj pojemność dysków liczy się w gigabajtach, a coraz częściej w terabajtach. Największy dysk na daną chwilę oferuje 100 terabajtów, czyli, dla porównania, 104857600 megabajtów, a to przekłada się na prawie 28 milionów piosenek. Opcjonalnie jest to około 1,300 gier o wielkości 80 gigabajtów każda.

Udoskonalono też czas wyszukiwania (czyli czas potrzebny dyskowi na zlokalizowaniu obszaru, gdzie znajdują się dane do odczytania) – z 600 milisekund do około 9 na dyskach talerzowych , a w przypadku dysków SSD jest to coś między 0.08 a 0.16 milisekund. Pozwala nam to na szybszy odczyt danych, czy też szybsze załadowanie się systemu. Dla porównania mrugnięcie oka trwa około 200-400 milisekund.

Chociaż jest to niepozorna rzecz to jednak szybki dysk potrafi usprawnić pracę naszego komputera, dorzucić kilka dodatkowych fpsów (frame per second) w grach lub też zmniejszyć czas oczekiwania na załadowanie się gry.

Warto też wspomnieć, że wytrzymałość dysków również na tym zyskała. Pojawienie się dysków ssd rozwiązało wiele problemów, z którymi borykały się dyski talerzowe (np. uszkodzenia mechaniczne, uszkodzenia powstające przy spadkach prądu).

Żywotność dysków SSD liczy się w TBW (terabytes written) lun DWPD (drive writes per day). Oznacza to, że dysk ssd, po przekroczeniu np. TBW, może ulec awarii. Przykładowo mój Samsung 860 Evo 1TB oferuje do 2,400 TBW, co jest całkiem sporą liczbą. Do tej pory użyłem maksymalnie 2 TBW. Oznacza to, że w takim tempie jego żywotność przekroczę za… 900 lat. Myślicie, że dożyję? 😉

Warto wspomnieć, że TBW prędzej ujrzymy przy specyfikacji dysków SSD niż dysków talerzowych z tego tytułu, że dysk talerzowy raczej na pewno ulegnie awarii nim nawet zbliży się do osiągnięcia limitu swojej żywotności. Nie oznacza to jednak, że TBW nie istnieje w przypadku dysków talerzowych.

No i najważniejsza rzecz: dyski zajmują coraz mniej miejsca. Dyski m2 spokojnie zmieszczą się w dłoni, podczas gdy pierwsze dyski zajmowały powierzchnię 152 cm x 172 cm x 74 cm. W pomieszczeniu zwanym przez nas “computer room” (zgadnijcie dlaczego, hehe) zmieściłyby się 4 lub 12 jeśli stawiać je na sobie. W przypadku m2, gdzie jego przykładowy rozmiar to 2 cm x 3 cm doszedłem do ponad 20 tys. ułożonych tylko na powierzchni podłogi.

To jest tylko kilka z wielu możliwych porównań jak bardzo rozwój technologiczny wpływa na nasze życie. Z każdą chwilą wprowadzane są nowe rozwiązania, zmieniane są ogólne standardy, następuje miniaturyzacja. Dzięki temu zyskujemy dostęp do wielu rzeczy, które niegdyś, dosłownie, nie mieściły się do naszej rzeczywistości. Takie spojrzenie na “początek” pozwala nam pojąć ile przeszliśmy do tej pory i jak może wyglądać nasza przyszłość. Dlatego na sam koniec zostawiam Was z dokumentacją patentu opisującego działanie dysku magnetycznego i zdjęciem dysku m2 dla porównania. 😉

Mefisto

 

#206. Kącik Techniczny nr 10 Read More »

#199. Kącik Techniczny nr 9

Będąc graczem i rodzicem jednocześnie muszę godzić ważną rzecz jaką jest spokój mojego dziecka podczas snu z równie ważną rzeczą jaką są gry. 😉 Mój domyślny zestaw okazał się na tyle głośny, aby budzić potworka ilekroć nawalam w przyciski jak gdyby od tego zależało moje życie. Wraz z Połówką odbyliśmy podróż po odmętach internetu, aby odnaleźć coś, co wprowadzi równowagę pomiędzy te dwa odmienne żywioły.

Po odbyciu tej podróży mogę powiedzieć, że jest tego od  cholery (jeśli Was to ciekawi to zapraszam do tego artykułu). Nie dziwi mnie to, bowiem każdy typ klawiatury może być wykorzystywany do e-sportu i to nie do różnych gier, ale do różnych map w danej grze (np. w Counter Strike), gdzie rodzaj, czy siła nacisku mają bardzo duże znaczenie. Oczywiście muszę wspomnieć, że sukces nie zależy od samej klawiatury, a od tego jak dobrze ją sobie dobierzemy do naszych potrzeb.

Mnie nie interesuje e-kariera, więc zdecydowałem się na Cherry MX Red. Liczę, że rzeczywiście jest to na tyle cichy rodzaj przycisków, które zniosą moje “energiczne nawalanie” bez potrzeby budzenia przy tym dziecka. Czas pokaże, czy dobrze wybrałem. 😉

Mefisto

#199. Kącik Techniczny nr 9 Read More »

#190. Kącik Techniczny nr 8

Dzisiaj krótko napomnę o projekcie, który śledzę z zapartym tchem. Chodzi mianowicie o coś, co nazywa się SPADE i jest komputerową magią na pierwszy rzut oka!

SPADE jest sztuczną inteligencją (AI) od nvLabs (czyli od nVidii), która nasze “bazgroły” jest w stanie przerobić w realistycznie wyglądające zdjęcie. Wszak strona wita nas tytułem “semantic image synthesis with spatially-adaptive normalization” czyli semantyczna synteza obrazu z normalizacją przestrzennie adaptacyjną. Tłumacząc na prostszy język jest to nic innego jak rozkład obrazu na czynniki pierwsze (w tym wypadku kolor oznaczający np. niebo, trawę, wodę, itd.), a potem wygenerowanie obrazu na podstawie zdjęć bazowych.

Jest to niesamowity krok w kierunku generowania obrazu, sztucznej inteligencji i naszego rozwoju jako cywilizacja. Widzę tu spory potencjał dla gier, gdzie grafika mogłaby być naprawdę realistyczna, a ostatecznie nawet generowana w kierunku naszych obecnych potrzeb (cukierowy klimat łatwo byłoby można zmienić na mroczny zapewianijąc jedynie inny zestaw zdjęć bazowych).

Jestem ciekaw dalszego rozwoju projektu i tego, jak można będzie go zastosować. Jak myślicie – gdzie taka sztuczna inteligencja miała by szansę bytu? 😉

Mefisto

#190. Kącik Techniczny nr 8 Read More »

#183. Kącik Techniczny nr 7

Dotarły do mnie ostatnio wieści o tym, że Google stworzyło usługę gamingową o nazwie Stadia, która polega na streamowaniu gry z ich serwerów na nasz komputer. Oznacza to, że zwykli gracze bez super maszyn będą mieli dostęp do wymagających gier. Ponadto Stadia ma zlikwidować potrzebę ściągania tytułu, czy ładowania go. Wszystko ma się uruchamiać nastychmiast.

Google podaje, że dla rozgrywki w 1080p i 60FPS (klatkach na sekundę) potrzeba łącza o prędkości 25mb/s, a do obsługi 4K wymaga już 30mb/s. W planach jest też obsługa 8K i 120FPS.

Ponadto Google zaprezentowało swojego pada, który ma być kompatybilny z innymi urządzeniami. Ciekawym aspektem tego pada jest to, że posiada przycisk do uruchomienia Asystenta Google oraz do nagrywania obrazu dla Youtube.

Całość bazować będzie na Debianie (czyli jednym z systemów opartych na Linuxie) oraz na Vulkanie. Google zbratało się już z ID Software (czyli twórcy gier takich jak Doom) oraz Unity i Unreal Engine (czyli twórcami silników gier), aby upewnić się, że usługa ma stosowne wsparcie.

Chociaż testy wykazały lekkie opóźnienie obrazu to jestem pozytywnej myśli. Podejrzewam, że nie będzie to idealna usługa, bo składa się na to wiele rzeczy (np. jakość łącza, lagi na serwerach, obciążenie serwerów, itd.), ale może to być ciekawa alternatywa dla standardowej wersji gamingu. Cóż – czas pokaże!

Mefisto

#183. Kącik Techniczny nr 7 Read More »

#177. Kącik Techniczny nr 6

Pisałem w pierwszej notce Kącika Technicznego, czym można się sugerować budując swój pierwszy komputer do gier. W dzisiejszej chciałbym skupić się na samych dyskach.

Chociaż zdawałoby się, że dyski pełnią jedynie funkcję szuflady na nasze dane, mają one bardzo duży wpływ na szybkość ładowania się gier. Najbardziej zauważyłem to podczas grania w Dragon Age: Inquisition. Tytuł ten na ekranie ładowania zapisu gry wyświetla spore ilość ciekawostek odnośnie świata Thedas, w którym odbywa się rozgrywka. Ani razu nie udało mi się cokolwiek przeczytać do końca, bowiem gra ładuje się na dysku SSD zdecydowanie za szybko. Ta pozycja powstała za czasów, kiedy standardem były dużo wolniejsze dyski talerzowe, więc twórcy mogli spokojnie takie ciekawostki umieścić w grze.

W poniższym filmiku możecie wyraźnie zobaczyć, ile czasu zajmuje przybliżony czas ładowania się różnych gier na różnych rodzajach dysków.

https://www.youtube.com/watch?v=GCDQaE9N-eo

Chociaż uwielbiam wszelkie ciekawostki na ekranach ładowania to jestem bardzo mocno przekonany o tym, że wraz z rozwojem technologii mogą one stopniowo kurczyć się, aż ostatecznie trafić do śmietnika. Kto wie – może za kilka lat znikną i same ekrany ładowania się gry?

Mefisto

#177. Kącik Techniczny nr 6 Read More »

#165. Kącik Techniczny nr 5

Skoro była mowa o WINE i o Protonie, to warto teraz wspomnieć o Lutrisie.

Lutris jest niczym innym jak platformą gamingową z gotowymi skryptami instalacyjnymi dla poszczególnych gier. Działa podobnie jak Steam – wystarczy jedno kliknięcie, aby program sam zaczął instalację gry z wszystkimi potrzebnymi komponentami. Dzięki ciężkiej pracy twórców i społeczności dostępnych jest już ponad 7 tys. tytułów!

Korzystanie z niego jest bardzo wygodne: klikając na wybrany skrypt instalacyjny (bo niektóre gry mają różne wersje na różnych platformach), automatycznie otwierany jest Lutris, który zaczyna instalację. W okienku można też zobaczyć porady od twórców informujące nas o potencjalnym problemie.

Lutris stara się być niezależy od innych pakietów/programów na Linuxie, aby był jak najlżejszy dla komputera. Dzięki temu może bezproblemowo działać na różnych dystrybucjach.

Program nie tylko wspiera windowsowe gry, ale także i konsolowe (Playstation 2, Nintento Wii, Atari itd. – więcej informacji znajdziecie tutaj).

Jak najbardziej podoba mi się idea takiego programu. Bardzo ułatwi on życie początkującym graczom! Nie wspominając już o tym, że spokojnie można zebrać wszystkie gry w jedno miejsce i odpalać je w wygodnym interfejsie!

workspace 1_2019_01_09_01

Chociaż nie korzystam z Lutrisa za często, to jednak przybył on z pomocą, kiedy miałem problemy z zainstalowaniem GTA V. Muszę przyznać, że chociaż na początku trochę się zakręciłem, to jednak potem udało mi się zainstalować grę, która działa bardzo dobrze. 🙂 Zważając na fakt, że ta gra jest problematyczna i na Windowsie ludzie mają tuziny problemów z nią, to cieszę się, że zagrałem w nią na Linuxie. Społeczność rozwiązała wiele problemów sama (dzięki czemu gramy razem z Połówką :P). Zdecydowanie polecam!

Mefisto

#165. Kącik Techniczny nr 5 Read More »

#155. Kącik Techniczny nr 4

W tym wpisie krótko nawiążę do wspaniałej funkcji jaką jest swap, a która może przydać się graczom, którzy mają za mało pamięci RAM. Swap jest niczym innym jak zarządzaniem pamięcią w systemie. Pozwala to na odciążenie pamięci RAM poprzez umieszczanie tymczasowych plików w stworzonej przez nas wirtualnej pamięci znajdującej się np. na dysku.

Przyznam, że swap wykorzystywałem intensywnie do gier takich jak Ark: Survival Evolved, kiedy grałem w nie na moim starszym komputerze. Niezniszczalny posiadał za małą ilość pamięci RAM, aby odpalić grę, ale z pomocą swap mogłem grę uruchomić i bezproblemowo w nią grać. Również teraz swap ratuje mnie, kiedy błąd w grze pochłonie całe 8GB pamięci RAM i zeżre z 10 GB swap’u (znowu pozdrawiam Ark: Survival Evolved ;)).

Swap jest przydatny nawet teraz, bowiem system przerzuca niektóre procesy na dysk, a ja zyskuję dzięki temu więcej pamięci RAM na gry. Oszczędziło mi to kupowanie kolejnej kości pamięci, ponieważ system działa sprawnie wykorzystując to, co ma.

Instrukcja ustawiania swap dla systemu Linux.

Intrukcja ustawiania swap dla systemu Windows.

Instrukcji dla systemu Mac nie znalazłem, bo podobnież Mac ma automatycznie ustawione 16GB i nie można tego zmienić.

Mefisto

#155. Kącik Techniczny nr 4 Read More »

#149. Kącik Techniczny nr 3

Skoro ostatnio było o Protonie, to teraz warto by było wspomnieć o małym projekcie, który wiele osiągnął, a mianowicie o WINE, którego rozwinięcie brzmi Wine Is Not Emulator.

Początkowo wydano go 4 lipca 1993, czyli jest nieco starszy niż ja. Zapoczątkował go Eric Youngdale, a od 1994 po dziś dzień prowadzi go Alexandre Julliard.

Zadaniem WINE jest dosłownie duplikować zachowanie Windowsa w stosunku do danego programu/gry – jest zakładką tłumaczącą zachowanie programu dla Linuxa. Twórcy dokonują tego przez implementacje WindowsAPI, czyli interfejsu programistycznego, graficznego, czy bibliotek do WINE. Chociaż jest to dosyć ciężkie zadanie, bo nie wszystko ma otwarty kod źródłowy, aby tak po prostu przestudiować, jak zostało to zrobione. Przykładem jest Directx11, który przez długi czas pozostawał poza zasięgiem.

W 1996 powstali CodeWeavers, którzy wpierw zajęli się konsultacją, a potem sprzedażą komercyjnej i nieco bardziej dopracowanej wersji WINE o nazwie CrossOver. Są oni głównym sponsporem WINE, który, w przeciwieństwie do CrossOver, ma pozostać darmowy. Wsparcie mają też od Google, które, poza komercyjnym sponsoringiem, często dofinansowuje ich w ramach Google Summer of Code.

Pierwsza stabilna wersja WINE (1.0) wyszła po 15 latach od pojawienia się programu, czyli w 2008, a obecnie wydawane są wersje 3.xx.

Moja przygoda z WINE zaczęła się w 2012 roku z wersją 1.6, kiedy to po stracie laptopa Smok przekonał mnie do spróbowania Linuxa, potem WINE i tak to się jakoś potoczyło. Chociaż wtedy było więcej zachodu z odpaleniem gry (nie każdej, ale jednak) to moją pierwszą windowsową grą odpaloną na Linuxie było Knights of the Old Republic. Potem zacząłem grać w Star Wars The Old Republic, które wtedy potrzebowało specjalnego skryptu, aby się uruchomić, a dziś działa bez problemu i nie wymaga już takich rozwiązań (niedawno ściągałem to miałem okazję sprawdzić ;)).

W mniej więcej 2015/2016 zacząłem używać wine-staging, która jest wersją z licznymi łatkami, a tym samym z usprawnionym działaniem. Dzięki temu miałem dostęp do gier lub programów z ograniczoną funkcjonalnością przy zwykłym WINE. Takim przykładem jest np. platforma Uplay. 🙂

Od sierpnia 2018, do gier na Steamie, używam Protona, o którym był już osobny wpis. 🙂

WINE posiada coś takiego, jak butelka (bottle) lub prefix. To jest coś w rodzaju osobnego folderu z ustawieniami programu. Dzięki temu możemy testować gry bez narażania naszej głównej butelki na uszkodzenie (co może się zdarzyć, jeśli zaczniemy doinstalowywać biblioteki, programy, itd.). Butelki mogą mieć 32-bitową lub 64-bitową architekturę, co pozwala manewrować między różnymi wymaganiami gier lub programów. Daje to spore poczucie bezpieczeństwa, kiedy chcemy (nawet bardzo drastycznie) coś sprawdzić, ale nie chcemy namieszać w obecnych ustawieniach.

Moje doświadczenie z WINE jest jak najbardziej pozytywne. Nie jest to idealny program, ale biorę pod uwagę ile przeciwności musi pokonać, aby dostarczyć coś, co pozwala mi zagrać w grę na systemie, który nie był do tego przeznaczony. Nie zliczę ile razy byłem zły, bo coś mi nie działało, ile razy cieszyłem się, bo przy nowej wersji naprawiano błędy uniemożliwiające mi rozgrywkę, ile razy pękałem z dumy, bo rozwiązałem problem. W pewnym momencie sam zacząłem wynajdywać rozwiązania i udzielać porad innym graczom.

Z tego, co słyszałem, WINE zapragnęli także niektórzy użytkownicy Windowsa, bowiem zapewnia on większe możliwości, jeśli chodzi o obsługę starszych gier niż tryb kompatybilności w Windowsie. Prośba jak na razie nie została spełniona i nie zapowiada się, aby twórcy poszli kiedykolwiek w tym kierunku – najpewniej dlatego, że już teraz mają wystarczająco do zrobienia.

Gdyby nie WINE to ten blog mógłby tak po prostu nie powstać. W końcu ten “buntownik” w tytule nie odnosi się tylko do jednej rzeczy. 😉

Mam nadzieję, że ten wpis, choć taki trochę chaotyczny, to jednak się podobał. Zamierzam wrzucić z czasem kilka porad i rozwiązań, które mogą przydać się początkującym użytkownikom. 🙂

Mefisto

#149. Kącik Techniczny nr 3 Read More »

#141. Kącik Techniczny nr 2

Valve zaskakuje mnie już od dłuższego czasu. Wpierw powstał SteamOS w oparciu o Debiana (jeden z systemów Linux), a teraz, ku mojej radości, wypuścili coś, co nazywa się Proton, który pojawia się też pod nazwą ValveSoftware lub Steam Play. (link do artykułu)

Screenshot at 2018-08-22 02-55-19

Proton to specjalnie przygotowany program wine (a najprościej tłumacząc jest to program służący do tłumaczenia zachowań gier operujących domyślnie na systemie Windows tak, aby rozumiał je Linux), który w połączeniu z ich jeszcze do nie dawna w tajemnicy fundowanym projektem dxvk (czyli dodatkową nakładką, które efektywnie tłumaczy grafikę generowaną przez DirectX11 na Vulkan). Oznacza to, że na linuksowej wersji Steama mogę instalować i odpalać gry, które zostały wydane tylko na Windowsa. Nie każda gra działa, bo to wciąż rozwijany projekt, ale spora część pozwala się już bezproblemowo uruchomić.

Zgodnie z wypowiedzią Valve, windowsowe gry odpalone poprzez Protona w aplikacji Steam będą liczyły się jako odpalone na systemie Linux/SteamOS, co pozwoli twórcom mięc wgląd w dokładnie statystyki na temat tego ilu użytkowników innych systemów niż Windows korzysta z gry. Oznacza to nic innego jak szansę na zauważenie przez deweloperów i – być może – wsparcie z ich strony.

Jestem zaskoczony i zadowolony. Dzięki dxvk gram bezproblemowo w takie gry jak Far Cry Primal, Dark Souls czy The Elder Scrolls Online. Uważam to za bardzo duży krok w stronę graczy korzystających z systemu Linux. Zostaliśmy zauważeni i coraz intensywniej jesteśmy włączani do coraz większego świata gier.

Screenshot at 2018-09-21 20-11-32
Screenshot z The Elder Scrolls Online

Moim marzeniem jest, aby kiedyś granie ograniczała jedynie wyobraźnia, a nie preferencje systemowe. Powoli tak się staje, a ja trzymam mocno kciuki za rozwój w tym kierunku!

Dla ciekawskich: tutaj jest lista z działającymi tytułami, które aktywnie zgłaszają gracze.

Mefisto

#141. Kącik Techniczny nr 2 Read More »

#135. Kącik Techniczny nr 1

Każdy początkujący gracz musi stanąć przed trudnym wyborem, jakim jest kupienie komputera nadającego się do gier. Z racji tego, że wybór komponentów jest ogromny, czasem jest to niesamowicie trudna sztuka.

Nie jestem ekspertem, który powie wam, jaki konkretny model jest najlepszy na rynku, ale mogę dać kilka porad czym się kierować przy wyborze elementów waszego gamingowego potwora. Zaznaczam, że nie biorę odpowiedzialności za ewentualne rozczarowanie, bo to są tylko porady (a jak wiadomo porada można być kijowa).

Przede wszystkim – nim zaczniemy kupować części – trzeba jasno określić budżet i cel naszego komputera (przykładowo: wydajność, dobra grafika, itd.). Pozwoli nam to wybrać najlepsze części za dogodną cenę (bo ta potrafi bywać zdradliwa).

Naszym pierwszym krokiem zawsze będzie wybranie płyty głównej. Jej nazwa nie wzięłą się znikąd – jest ona szkieletem całej naszej konstrukcji. Bez względu na to, czy zamierzacie kupić drogi komputer, który ma starczyć na lata, czy zamierzacie stopniowo go ulepszać, w płytę główną warto zainwestować więcej jako punkt bazowy całego przedsięwzięcia. Lepsza płyta główna sprawniej i efektywniej wykorzysta swoje podzespoły.

Kolejna rzecz, w którą warto na początku wyłożyć pieniądze, jest zasilacz. Przy jego wyborze trzeba się kierować tym, jaka jest sprawność zasilacza. Poprzez sprawność zasilacza (bądź też jego klasę) mam na myśli zużycie prądu (a dokładniej jego straty) i efektywność zasilacza, jeśli chodzi o zużycie komponentów komputera. Jeśli chodzi o zużycie prądu to standardem od 2004 roku jest 80PLUS, gdzie zakłada się, że zasilacz przynajmniej 80% pobranego prądu wykorzysta, a reszta będzie ewentualną stratą cieplną. Przed rokiem 2004 standardem było, że nawet 50% pobranego prądu była tracona. Jeśli chodzi o zużycie komponentów komputera to ważna jest moc zasilacza. Do gamingu polecam przynajmniej 600W – większość kart graficznych wymaga właśnie tyle mocy. Od razu uspokajam: komputer nie będzie zużywał aż tyle prądu. Słaby zasilacz może doprowadzić do uszkodzenia płyty głównej, dysku, czy procesora. Dzieje się tak, ponieważ słabsza jednostka będzie bardziej obciążona, przez co może dojść do napuchnięcia kondensatorów i efektem będzie niewłaściwa praca przetwornicy zasilacza (co np. przyczynia się do dostarczania nieprawidłowego zasilania do komponentów i ich uszkodzeń – w ten sposób można uszkodzić dyski talerzowe).

Idąc dalej wybieramy procesor i chłodzenie dla niego. Jakkolwiek procesor można kupić tańszy i wymienić z czasem na lepszy, to chłodzenie warto kupić lepszej jakości. Z czystym sumienie mogę polecić Arctic Cooling, które pasuje pod większość procesorów, jest do tego bardzo wydajne i nawet przy sporym obciążeniu, efektywnie chłodziło procesor. Przy wyborze procesora warto posiłkować się stronami takimi jak: cpubenchmark.net, a w przypadku porównywania konkretnych modeli: cpu.userbenchmark.com.

Jeżeli potraficie wymieniać pastę termiczną na procesorze, to polecam zainwestować w GC-Extreme (od Gelid Solutions) albo trochę tańszą MX-2 (od Arctic Cooling).

Następny wybór winnien paść na kartę pamięci. W moim przypadku wybrałem jedynie 8GB ramu o przyzwoitej (jak na te czasy) prędkości. W planach miałem dokupienie drugiej kości z czasem, jak będę miał na to pieniądze. I nigdy tego nie zrobiłem, bo mój zestaw spisuje się na tyle dobrze, że nie jest mi to po prostu potrzebne. Na start polecam coś między 8-16GB, a kupno dodatkowej pamięci zalecam tylko w przypadku, kiedy pierwotna ilość pamięci nie wystarcza.

Kolejną rzeczą jest wybór karty graficznej. W tym miejscu wybór jest przeogromny, bowiem karty mamy dostosowane do np. pracy biurowej, zwykłego użytkowania komputera (przykładowo do przeglądania internetu), gier, filmów… Wiadomo, że wybierając kartę graficzną do gier zapłacimy stosunkowo więcej (aczkolwiek nie są one najdroższe – spotkałem się z kartą do obróbki grafiki i kosztowała ponad 11 tys. funtów). Osobiście polecam kupienie lepszej karty, bo, choć rynek rozwija się nadzwyczaj szybko, to dobra karta spełnia swoje zadanie jeszcze kilka lat po premierze (sam kupiłem swoją ponad dwa lata temu i spokojnie mogę grać w najnowsze tytuły). Jeżeli jednak nie zależy wam na jak najlepszej grafice, spokojnie można wybrać coś tańszego, co również pozwoli wam pograć w grę i przy okazji nie odchudzi tak mocno portfela.

Na sam koniec zostawiam dyski, gdzie również mamy przeogromny wybór: dyski SSD, dyski talerzowe, hybrydy… Z mojego punktu widzenia: jeśli masz dużo pieniędzy, to inwestuj w SSD. Prędkość jest niesamowita, są odporne na uszkodzenia związane z przepięciem. Ich cena jest jednak zawrotna (2TB za ponad czterysta funtów). Jeżeli masz ograniczone fundusze to polecam: mały dysk (typu 64 lub 120GB) na system i dysk talerzowy na dane/gry. Jest to wolniejsza opcja niż sam dysk SSD, ale pozwala przyśpieszyć niektóre procesy systemu, co może przełożyć się bezpośrednio na grę. Mój komputer opiera się na tym i – muszę przyznać – jestem bardzo zadowolony.

W ten sposób udało ci się zaplanować zakup części do swojego – być może – wymarzonego komputera. Mam nadzieję, że ten troszkę upośledzony poradnik nakreślił sposób w jaki można dobierać części do swojej maszyny kierując się zarówno wydajnością sprzętu jak i budżetem. Na sam koniec dam ostatnią radę: przy wyborze swojego sprzętu warto przeczytać kilka poradników. 🙂

Mefisto

#135. Kącik Techniczny nr 1 Read More »

Scroll to Top