pamietnikowa notka

#410. Plany wieloletnie

Dzień dobry wieczór!

Witam Was wszystkich w roku 2022, który ani trochę nie zamierza nam odpuścić i dorównać swoim poprzednikom: 2020 i 2021. Może nie pod tymi samymi względami, ale w końcu, ale ileż można mieć przerąbane w ten sam sposób? Jeszcze się człowiek przyzwyczai i przestanie to odbierać w negatywny sposób. 😛 Tak mnie złapało na przemyślenia, skoro jeszcze 2022 nie rozpędził się na tyle, aby dać nam w kość.

Chociaż głęboko w serduszku czuję, że nie będzie tak lekko, jakbym chciał, aby było. W lutym mamy wizytę u neurologa, znaczy Smoczyński ma, i dowiemy się, co się tam u niego w głowie porobiło. Bo coś wyszło na skanie i teraz nasza w tym głowa (oraz specjalistów), aby dowiedzieć się dokładnie co to za problem męczy naszego małego Smoka. Mam tylko nadzieję, że to, czego się dowiemy, ułatwi nam zrozumienie naszej Dzieciorośli.

Chociaż pomimo wiadomych przeszkód, staramy się iść przed siebie z uśmiechem na ustach. Wiadomo: z nas jest dosyć masochistyczna rodzina. 😂 Porobiliśmy sobie już plany, co chcemy w najbliższym czasie (czytaj: w przeciągu następnych kilkunastu lat) zrobić i oczywiście wiąże się to z naszymi pasjami. Całość zaproponowała wypad do muzeum lotnictwa oraz wypad na punkt widokowy przy lotnisku. To drugie już odwiedziliśmy, ale na pewno jeszcze tam pójdziemy. Ja mam w planach sporo spacerów. Jeszcze nie wiem gdzie, ale na pewno coś się wymyśli. Grunt, aby w końcu rozprostować kości. Mały Smoczyński za to pójdzie wszędzie, byleby było jedzenie. Wiadomo: rośnie, to ma inne priorytety niż my. 😂

Oczywiście we wszystkie plany uwzględniamy trzymanie się od ludzi jak najdalej, co może być ciężkie w muzeach i tego typu miejscach (tym bardziej jak w sklepach ludzie mają wywalone i używają mojego dziecka jako chusteczki). Szczerze: im dłużej trwa pandemia, tym coraz bardziej mam dosyć ludzi, w szczególności starszych, za ten cholerny brak szacunku dla drugiego człowieka.

Nie odbiegajmy jednak od głównego tematu. Mam w planach kontynuowanie dekerowania mojej tablicy niekorkowej z motywami z gier. Udało mi się zebrać kilka dodatkowych elementów, ale z braku czasu to wszystko leży sobie w bliżej nieokreślonym chaosie… 😛 Jeśli dobrze pójdzie to w następnej notce pochwalę się zdjęciem. 😛

Kolejnym moim planem jest uaktywnić się nieco na instagramie i poćwiczyć robienie zdjęć. “Małą” pomocą i zachętą będzie w tej kwestii nowy aparat – Nikon D5600. Mieliśmy okazję już trochę się nim pobawić i zdjęcia wychodzą niesamowite (póki co wstawiłem dwa na instagram). A czekamy jeszcze na nowe obiektywy. 😛

Stary aparat – Nikon D60 – nie pójdzie w odstawkę. Obiektyw do niego (całkiem dobry) oddaliśmy do naprawy (bo ma uszkodzone mocowanie i zawsze była obawa, że może się przesunąć i uszkodzić aparat), zamówiliśmy dodatkowo jeden z Japonii (bo generalnie był w lepszym stanie oraz był sporo tańszy niż te dostępne w Anglii).

Plany mamy ambitne – byleby chęci wystarczyło. 😉

Studia idą mi w miarę dobrze. Fakt, odczuwam potężny przeskok pomiędzy drugim a trzecim rokiem, co nawet widać po moich ocenach (najgorsza 53%, najlepsza 71%). W tym roku pomagam sobie oglądając wykłady. Matematykę łatwiej czasem zrozumieć, kiedy obejrzy się, jak ktoś robi podobny przykład, niż próbując wyczytać to z teorii. Na szczęście nie mam (już) żadnych zaległości, więc nauka idzie w miarę gładko. 😀

Z naszym akwarium wszystko wydaje się w porządku. Całość martwi się o Herklulesa, bo siedzi w jednym miejscu, ale w tym miejscu zbierają się resztki jedzenia i on nie musi latać po całym akwarium. No nie dziwię mu się, że tam siedzi. Też bym siedział przy stole, gdyby co chwilę ktoś przynosił mi jedzenie. 😂

Nemiak za to zrobił się bardzo atencyjny (w pozytywnym sensie). Uwielbia się z nami bawić, wygłupiać, cały czas się popisuje, aby tylko mieć naszą uwagę. Jak się włoży ręce to akwarium to już w ogóle prywatny plac zabaw dla niego. Widać na poniższym nagraniu. Od razu zaznaczam, że nie jest tutaj ani pchany, ani ciągnięty w żaden sposób. 😂

Nagranie można obejrzeć tutaj.

Całość nauczyła go wpływać do ręki, co tak mu się spodobało, że czasem to nawet aż wskakuje. To też będziemy musieli nagrać. 😉 Ale cieszę się, że nasz rybeł jest tak towarzyski i otwarty na nas. 😀 Następny cel: nauczyć go wpływać do kubeczka, aby zabrać go na spacer po domu. Jak się uda to będziemy mogli pochwalić się rybką, którą można wyprowadzić na spacer. 😂

Nasz domowy ogródek też się jakoś trzyma. Ba: nawet się trochę powiększył. Poza hodowlą cytryny, grejpfrutów, agrestu, malin, pożeczek, poziomek, truskawek i winogron, postanowiliśmy wyhodować sobie figę, ogórki, koperek i słonecznik. Póki co wszystko rośnie nawet ładnie. Nawet w domowych warunkach. Szczerze przyznam, że jestem zaskoczony. 😀 Mam tylko nadzieję, że “nie chwalę dnia przed zachodem słońca” i nie wydarzy się jakaś ogrodowa apokalipsa. 😛

Jeśli chodzi o gry to znowu mam okres, że nie gram za dużo. Bardziej w tej chwili przeglądam moją kolekcję gier i szukam takich, przy których będę mógł się rozerwać, a jednocześnie nie wciągną mnie na tyle, abym miał jednak więcej czasu na naukę niż przyjemności (chociaż są momenty, kiedy wolałbym, aby było na odwrót). Mam nadzieję, że dojdę do momentu, kiedy będę mógł po prostu usiąść i sobie pograć. Nawet (a nawet w szczególności) w te dziwne gry. 😂

Ostatnia wiadomość na dziś: siedzę i piszę kolejne przygody Japesia. Także zacznojcie przygotowywać się na japesiowy powrót. 😂

Myślę, że to by było na tyle z “nowości”. Trzymajcie się ciepło!

Mefisto

#410. Plany wieloletnie Read More »

#406. Życie

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakbym z pół wieku w internecie nie był, a zaglądam tutaj prawie codziennie. Z drugiej strony czasami wolałbym, aby minęło już pół wieku, bo może za te pół wieku trochę się ludzkość ogarnie. Takie moje małe marzenie na chwilę obecną…

Podsumujmy, co działo się u mnie i mojej rodzinki w ostatnim czasie (a zapewniam Was, że działo się sporo). Zaliczyliśmy wyjazd do Londynu. Trochę spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, chociaż się tego spodziewaliśmy, ba, nawet to planowaliśmy. Powód wizyty w stolicy: skan smoczego łba. Okazało się, że skan ten, a dokładniej rezonans magnetyczny, był bardzo potrzebny. Są w smoczej głowie niepokojące zmiany, które pediatra zalecił sprawdzić w trybie pilnym. Chociaż patrząc na obecną sytuację z nową odmianą covida to wątpię, że to się wydarzy w najbliższej przyszłości.

Sama podróż była i dobra, i zła. Jadąc do Londynu nie było najgorzej. Nawet Smoczyński dawał radę, chociaż to była jego pierwsza tak długa podróż pociągiem (1 godzina 40 minut około). W samym Londynie trochę się zgubiliśmy w metrze, ale daliśmy radę dotrzeć na czas do szpitala. Powrót za to był istną masakrą. Najpierw czekaliśmy na informację, skąd odjeżdża nasz pociąg. Czekaliśmy tak długo, aż nasz pociąg zniknął z tablicy informacyjnej. W punkcie informacyjnym nikogo nie było, aby zapytać się, co się dzieje. W końcu pojawiła się informacja, skąd odjeżdża nasz pociąg, jak już był trochę spóźniony. Nikomu nie polecam takiego stresu – w szczególności, kiedy musicie targać dziecko po narkozie na rękach.

Sam rezonans przebiegł dosyć gładko. Lekarze i pielęgniarki pomogli nam zapanować nad Smoczyńskim, który w swoim krótkim życiu zdążył znienawidzić szpitale. Dostał leki na uspokojenie, dostał klocki duplo, co chwilę przychodziła do nas kobieta z głosem iście z kreskówek dla dzieci, aby upewnić się, że mały ma wszystko, czego potrzebuje, aby cierpliwie czekać, aż przygotują dla niego sale. Po skanie trafiliśmy do osobnej sali, aby móc być razem we troje. W trakcie czekania podano nam posiłek (podany jak w drogiej restauracji). Generalnie to szpital wspominam bardzo dobrze. Byliśmy jednak prywatnie i było bardzo drogo, więc nie dziwi mnie, że byliśmy traktowani tak dobrze.

Najlepszy moment w szpitalu był, kiedy Smoczyński spał jeszcze po narkozie i nie chciał się obudzić. Przyjechało jedzenie, więc Całość postanowiła sprawdzić, jak bardzo łakomy jest nasz mały Smok. Złapała za frytkę i pomachała nią małemu przed nosem. Wstał od razu. 😂 Myślałem, że się popłaczę ze śmiechu. 😂 No to wyglądało jak z kreskówki!

Przejdźmy jednak dalej, bo mam jeszcze sporo wieści do przekazania.

Nasze akwarium przeszło sztorm. Dwa bezimienne ślimaki odeszły. Były jednak od samego początku tak niemrawe, że spodziewaliśmy się tego. Wraz z nimi odszedł Pan Robak. 😔 Krewetka Modnisia i rozgwiazda też odeszły. Odparowująca woda sprawiła, że sól zebrała się na oświetleniu i po jakimś czasie wpadła z powrotem do wody, przez co drastycznie zmieniło się zasolenie wody. I krewetki, i rozgwiazdy są wrażliwe na najmniejsze zmiany w zasoleniu, więc wiadomo było, co się stanie. 😔 Na dniach odszedł też Zoidberg. Jakaś infekcja zaatakowała jego ogonek, którym trzymał muszlę. Szybko to nastąpiło, bo kilka dni wcześniej zrobiłem mu poniższe zdjęcie, gdzie widać ten ogonek i wygląda on normalnie. Ech… 😔

Nemiak za to przeszedł jakieś załamanie, bo totalnie zdziczał. Nie mieliśmy dla niego czasu, kiedy byliśmy chorzy, więc dostawał od nas tyle uwagi, ile zajmowało nakarmienie go. Widać ryba tak nas pokochała, że potrzebuje naszego towarzystwa każdego dnia. Na szczęście udało się go ucywilizować i już jest dobrze. Staramy się bawić z nim codziennie albo chociaż posiedzieć przy akwarium, aby mógł się popisywać przed nami. Całość stwierdziła, że Nemo musi czuć się bardziej człowiekiem niż rybą, dlatego potrzebuje nas tak bardzo. No cóż, u nas w domu wszyscy są dziwni – nawet rybki. 🤷‍♂️

Jeden ze ślimaków, a dokładniej to Ślimoń, robi sobie wycieczki na powietrze. Nie wiem, o co mu chodzi, ale jak sama jego nazwa wskazuje (przypominam: połączenie Ślimaka i Gamonia), to nawet się nie zdziwię, jeśli zapomina, że on jest wodnym ślimakiem. No chyba, że one tak mogą? 🤔 Będę musiał poczytać.

Ze studiami idzie mi jako tako. Nie mam czasu się uczyć. Wieczory przesypiam, a w ciągu dnia ciężko się uczyć, kiedy trzeba jeszcze zajmować się dzieckiem, ogarnąć mieszkanie i załatwić milion innych spraw. Mały ma znowu trudności z zasypianiem, więc po prostu padam ze zmęczenia. Pewnie nie byłoby tak najgorzej, gdybym rano wstawał wypoczęty… No, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego. 🤷‍♂️

Mały Smoczyński postanowił nas zaskoczyć i zaczął liczyć. Tak znienacka liczy do 10 po angielsku i do 5 po japońsku. Zważając na fakt, że on ostatni raz oglądał jakikolwiek japoński filmik ponad pół roku temu to wow. Brawo! Cieszy mnie każda próba komunikacji z jego strony, każde słowo, które stara się wypowiedzieć. Moje ulubione słowo wypowiedziane przez niego to “jedzonko”. 😂

W mojej pracy trochę się zmieniło: postanowiłem zmniejszyć ilość godzin, aby mieć więcej czasu dla Mordodrzejki. Trzydniowy tydzień pracy jest całkiem fajnym rozwiązaniem, mały Smok jest szczęśliwy, że spędzam z nim więcej czasu, no i mamy też więcej czasu na załatwienie piętrzących się spraw w naszym życiu. Cieszę się, że dostałem taką możliwość, bo zdjęło to trochę ciężaru z moich barków.

Ze świata gier: Całość odleciała. I to dosłownie. Zakochała się w lataniu, ma kilka symulatorów lotu (Microsoft Flight Simulator, X-Plane 11 i Aerofly FS 2), dokupiła sobie cały osprzęt i lata po różnych mapach. Całości marzy się prawdziwy samolot i licencja pilota. A wszystko przez to, co się dzieje na drogach! Tak ma dość, że woli latać. 😂

Ale generalnie to jest całkiem fajne uczucie, jak grasz na okularach VR. Do momentu, aż ktoś ci “pomoże” zrobić beczkę. 😛 To naprawdę ciekawe zjawisko, kiedy siedzisz tak jak siedziałeś, a żołądek sam wędruje ci do gardła. 😂

Ja za to wpadłem w objęcia Stadii. Była promocja na pada, więc zakupiłem, zacząłem grać i jestem naprawdę zadowolony. Cloud gaming działa u mnie na prędkościach prehistorycznych wręcz (chociaż wydaje mi się, że i dinozaury miały szybszego neta niż ja mam w tej chwili). Gram obecnie w Assassin’s Creed Valhalla, więc (o ile nie wpadnę znowu w studencką depresję) będzie to pierwsza gra na tej platformie, którą zrecenzuję. 😀

Myślę, że streściłem Wam najważniejsze wydarzenia z ostatnich dwóch miesięcy. Jakbym próbował streścić wszystko to wciąż bym to pisał. 🤷‍♂️ Tak to bywa kiedy ciężko jest być normalnym. 😂

Mam nadzieję, że miło spędzicie najbliższe święta (czy to z powodów religijnych, tradycyjnych, czy po prostu dla samego wypoczynku). Przyda się kilka dni przerwy, aby naładować baterie. Trzymajcie się ciepło! 😉

Mefisto

#406. Życie Read More »

#401. Aktualizacja życia do wersji 2.8

Dzień dobry wieczór!

Na samym początku chciałbym zaprosić Was do drogiego Celta, gdzie możecie przeczytać drugą część wywiadu ze mną. Drogi Celcie, było mi naprawdę bardzo miło! 🙂

Niedawno świętowałen kolejne urodziny (chociaż nie wiem, co tu świętować, kolejny rok minął, a ja nawet nie wiem, co się do końca z nim stało). Jako typowy gracz zaopatrzyłem się w multum gier, na które miałem chrapkę już od jakiegoś czasu. Między innymi dorwałem Divinity: Original Sin 2, Age of Empires II: Definitive Edition i Hades. Najbardziej cieszę się z Age of Empires II, bo to jednak gra mojej młodości i mam do niej spory sentyment. 😀 Plus moich urodzin jest na pewno taki, że data zbiega się z promocjami halloweenowymi. 😉

Przyznam, że to był (i wciąż jest) zwariowany rok. Niby dostarczył nam sporo wrażeń, ale nie chciałbym go powtarzać. Z miłą chęcią postawiłbym już kropkę przy roku 2021 i wszedł w 2022 z nadzieją, że będzie lepszy, a nie gorszy. Prawda jest niestety taka, że 2022 też będzie kolejnym emocjonalnym rollercoasterem, bo ekipa zapewniająca nam rozstrój psychiczny nie wymeldowała się jeszcze z życia publicznego. Staram się być jednak pozytywnej myśli, bo kiedy to wszystko się skończy, musimy mieć siłę odbudować świat dla przyszłych pokoleń.

Zgodnie z tradycją przyjrzę się mojej liście postanowień i zaktualizuję ją na przyszły rok. 😉

Nauka prowadzenia samochodu. Zdałem teorię, mam już ustalony termin na praktyczny. W tej kwestii wystarczy już chyba tylko trzymać kciuki, abym w przyszłym roku mógł tą pozycję wykreślić z tej listy.

Ukończenie studiów. Jestem na ostatnim roku licencjatu. Jest dobrze! Jeszcze kilka miesięcy temu martwiłem się, że oblałem drugi rok, ale jakimś magicznym cudem zdałem. 😀 Mam nadzieję, żę w tym roku uda mi się lepiej podejść do tematu i dokładniej przygotować do egzaminów. Albo liczyć na kolejny cud, że przetrwam. 😉

Dodawanie regularnie filmików. W tej kwestii na razie brak jakichkolwiek zmian – nie mam chwilowo na to czasu, ale mam nadzieję, że uda mi się to zmienić. 😉 Mam pewne plany, ale na ten moment są one awykonalne.

Regularnie pisać na blogu. W tej kwestii staram się bardzo mocno i chociaż bywało w moim życiu pod górkę, to jakoś trzymam się tej regularności. 😉

Zabrać Smoczyńskiego do Polski, aby zobaczył polską jesień i zimę. Wciąż czekamy na koniec pandemii i koniec emocjonalnego rollercoasteru, który serwują nam rządzący. Chociaż i moja matka sprawia, że nie śpieszy nam się do ojczyzny…

Zachomikować trochę zdrowia dla rodzinki. Staramy się, ale jeśli ludzie mają na siebie wywalone, to bywa ciężko. Właśnie przechodzimy grypę. 🤷‍♂️

Wspierać swoją rodzinkę, być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Póki co dajemy radę – jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc jest dobrze. 😂

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim za życzenia. Wszystkim, poza Całością, bo dalej się upiera, że moje urodziny to jakiś prank (też się tak czuję czasami!). 😉 Dzięki wielkie! 🙂 Widzimy się w grach!

Mefisto

#401. Aktualizacja życia do wersji 2.8 Read More »

#396. Pan(k) Smok

Dzień dobry wieczór!

Na sam początek chciałbym zaprosić Was do naszego drogiego Celta, który postanowił przeprowadzić ze mną wywiad. 😀 Dziękuję bardzo mocno! Czuję się niesamowicie zaszczycony! 🙂

Zdecydowanie za szybko czas leci. A mówię to, bo czuję się, jakby wciąż był sierpień, a mamy już październik i od tygodnia muszę się uczyć. Nie to, że nie chcę, ale nie jestem jeszcze na to gotowy. Przydałyby mi się jeszcze te dwa miesiące wakacji. 😂

Oczywiście studia zacząłem z jakimś bliżej niezindetyfikowanym przeziębieniem, grypą, czy inną infekcją. Prawdopodobnie coś postcovidowego. Z tego, co udało mi się zauważyć, wszyscy, którzy w mniejszym bądź większym stopniu mieli kontakt z covidem, skarżą się na gorsze zdrowie. No i już nie wspomnę, że coraz gorszą mam kondycję płuc…

Z tego też tytułu mam strasznie mało sił na cokolwiek i przeznaczam je przede wszystkim na studia i sprawy rodzinne. To oznacza, że jeśli nic się nie poprawi z moim zdrowiem to będę musiał znowu zawiesić bloga. Rok 2021 nie jest zdecydowanie moim rokiem. 🤷‍♂️

Z pozytywnych wieści mam takie, że Smoczyńskiego wciągnął Minecraft i coraz lepiej idzie mu samodzielne granie. Opanował podstawowe rzeczy takie jak kopanie, stawianie bloków, nawalanie się z otoczeniem (potocznie zwane smoczek versus enviroment – sve), włażenie i schodzenie z koni, łódek, łóżek, itd. Jestem pod wrażeniem, bo opanował to w ledwie kilka dni (i to tak dosłownie znienacka – włączyłem mu Minecrafta, aby go zająć, a on ogarnął sterowanie 😂). Całość gra razem z nim i jedno drugiemu notorycznie dokucza. Przyznam, że to insporujące patrzeć jak mały Smok zręcznie jak na czterolatka unika pułapek większej gadziny. 😂 A daj mu mieczyk to nie pożyjesz za długo. 😂

Mały Smoczyński zaiteresował się również liczeniem i idzie mu całkiem nieźle. Też nas tym zaskoczył tak znienacka, ale u niego to chyba norma. 😂 Bardzo mnie cieszy fakt, że nasz mały Smok ma wiele zainteresowań i sam potrafi się czegoś nauczyć. 🙂

Mały Smok ma też irokeza (stąd tytuł notki). Całość raz goliła mu głowę i zrobiła go dla żartu. Wyszło świetnie. 😀 Mamy więc małego punka w domu. 😛 I z wyglądu, i z charakteru!

Nasza trzoda morska się powiększyła. Mamy nową krewetkę, sześć ślimaków morskich, rozgwiazdę oraz kolejnego kraba. Nie mam zdjęć ich wszystkich, ale dam to, co mam. Resztę dodam następnym razem. 😉

Herkules – przestawiacz wszystkiego

Kraba nazwaliśmy Herkules, ponieważ jest okropnie silny. Poprzestawiał nam dekoracje i kamienie w akwarium. A zdejmij go z czegokolwiek to weźmie to ze sobą. No dzięki. 😂

Modnisia – bardzo elegancka krewetka

Krewetka za to została nazwana Modnisia, bo śmiesznie zarzuca czułkami, jak gdyby zarzucała bujną grzywą. Na swoje sposoby jest i urocza, i durna jak każda inna krewetka. Non stop poluje na Nemiaka, aby go wyczyścić albo siada na ślimakach i sobie jeździ na nich. 😂

Ślimaki są za to upierdliwe. Dwa mamy z gatunku Bumble Bee Snail i wyglądają jak takie urocze trzmieliki. Często gdzieś się chowają, nie ma ich jakiś czas, a potem wyłażą oboje (z reguły jeden na drugim). Cztery pozostałe ślimaki są z gatunku Astrea Tecta zwane też turbo ślimakami i służą nam do czyszczenia szyb. Idzie im to całkiem nieźle. Mają tylko problem z respektowaniem przestrzeni i wciskają się wszędzie – nawet tam, gdzie się nie mieszczą. Często wysiedlają Nemiaka z jego miejsca przy filtrze, a wtedy mamy jedną okropnie wkurzoną rybę. 😂 (muszę go kiedyś nagrać, jak się pluje o swoje terytorium)

Ślimoń
Wycieraczka
Bezimienny Ślimak

Dwa ślimaki z gatunku Turbo dostały już imiona: Wycieraczka, bo zżerał algę poruszając się jak wycieraczka oraz Ślimoń, bo obżarł się, spadł z szyby i myśleliśmy, że trup, a on tak się najadł, że nie mógł się ruszyć. Potem wstał i zaczął dalej jeść. Stąd Ślimoń – połączenie Ślimaka i Gamonia. 😂

Bezimienna Rozgwiazda

Rozgwiazda jest tam najspokojniejsza z całego towarzystwa – czasem tylko yogę uprawia na szybie, ale tak to nie ma z nią większych problemów. Przynajmniej póki co. W tym akwarium dzieją się takie rzeczy, że czekam aż Rozgwiazda da nam popalić. 😛

Pan Robak

Jeden z nienazwanych ślimaków przyjechał do nas z pasażerem na gapę: ma na sobie uroczego robaczka, który po angielsku nazywa się Spionid (nie wiem, jak nazywają się po polsku). Są one niegroźne, żywią się tym, co złapią mackami, osadzają się na kamieniach albo muszlach ślimaków… Wychodzi na to, że mamy gratisowo jedno zwierzątko więcej. 😀

Przyznam, że morskie akwarium skłoniło mnie do czytania odnośnie morskich stworzeń. Nawet nie wiecie, ile artykułów przeczytałem, aby zidentyfikować Pana Robaka. 😂 Aczkolwiek całkiem ciekawie (i niekiedy przerażająco) można zagłębić się w podwodny świat. Chociaż z tego, co czytam wychodzi na to, że w akwarium mamy chyba jakiś dom poprawczy dla upierdliwych rybek. 😂

Jeśli chodzi o gry to jestem sporo do tyłu z czymkolwiek. Zacząłem Spellforce 2 i idzie mi to jak krew z nosa, a nawet gorzej, bo ciągnę to chyba już z pół roku i to nie dlatego, że idzie mi kiepsko, ale na każdy tydzień gry mam około miesiąca przerwy. Strasznie brakuje mi czasu i motywacji, aby grać, a naprawdę mam ochotę czasem oddać się w ręce jakiejś ciekawej gry i zobaczyć, gdzie mnie poniesie. Na to muszę jednak jeszcze trochę poczekać. 🙁

Staram się więcej grać na telefonie lub tablecie. Czasem nawet na obu jednocześnie, bo gry mobilne jednak nie wymagają takiego skupienia. 😛 Chociaż podoba mi się, że na androida jest sporo przeportowanych gier z PC. Mam Titan Quest, Gris, My Time at Portia, Stardew Valley i grę mojego dzieciństwa: Neighbours from Hell. Chyba tylko dlatego mam jeszcze o czym pisać. 😛 Pogrywam też w Albion Online i ta gra wymiata: można na tym samym koncie grać na kompie lub urządzeniach mobilnych. 😀 Chociaż mam w co grać, to jeszcze jednak żadnej gry nie ukończyłem…

Całość za to zakochała się w Microsoft Flight Simulator i mam pilnować, aż będzie w promocji. Ogólnie rzeczy biorąc to Całość zakochała się w lataniu i chce mieć licencję pilota, ba, żebyśmy wszyscy mieli licencje pilota. A ja nawet prawka na samochód jeszcze nie mam… 😂

A propos prawka: skończyłem już praktyczną naukę, teraz ćwiczę to, co mi nie wychodzi tak długo, aż instruktor stwierdzi, że jestem gotowy do egzaminu. Trochę to pewnie zajmie, ale zbliżam się do wielkiego finału tej prawojazdowej masakry! 😂

Nasz ogródek powiększył się o kilka okazów. Sporych okazów. 😛 Mamy mini drzewko grejpfrutowe, cytrynę, kilka rodzajów malin, agrest zielony i czerwony, czerwoną oraz czarną porzeczkę oraz winogrono. To stadko siedzi u nas w domu, mamy fajną lampę do naświetlania i wesoło sobie to wszystko – o dziwo – rośnie. Na balkonie dalej mamy truskawki, poziomki i całą resztę, bo cały czas mamy napady ciepła i po raz kolejny mamy poziomki (to już trzecia albo czwarta fala :P). Muszę przyznać, że za każdym razem coraz smaczniejsze poziomki nam rosną. 😀

Te wszystkie roślinki da się hodować w domu. Trzeba im tylko zapewnić oświetlenie i odpowiednią ilość wody, a one zrobią resztę. Na ten przykład winogrono rośnie tak świetnie, że musimy je gdzieś przyczepić, bo samo owinie się zaraz wokół stojaka na pranie. 😂

Pomimo choroby, przeprowadziliśmy zaplanowaną dużo wcześniej wymianę szafy w sypialni na taką praktycznie pod sufit. Mały Smoczyński ma teraz swobodny dostęp do swoich zabawek – przynajmniej tak długo, jak sprząta je i odkłada na miejsce, czego się póki co trzyma. Plus: mamy więcej miejsca, minus: robienie czegokolwiek w trakcie choroby to głupi pomysł, bo na pewno zostaniecie z burdelem na jakiś czas. 😛

Chociaż wydaje się, że sporo się u nas działo to jednak większość czasu leżeliśmy półmartwi w łóżkach i tylko dziwna, magiczna potrzeba ruszenia tyłka czasem nas z tego łóżka ściągała, aby coś trochę porobić. Dlatego mam nadzieję, że uda mi się trochę więcej czasu spędzić na blogu, bo czuję się czasem jakbym mimowolnie zapominał o jego istnietniu.

Sporo się rozpisałem w tej notce. Myślę, że na razie wystarczy. Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!

Mefisto

#396. Pan(k) Smok Read More »

#392. Za dużo

Dzień dobry wieczór!

Z góry przepraszam, ale notka będzie chaotyczna, bo zebrały się w niej wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Smoczyński złapał koronawirusa, a my razem z nim. Zaszczepienie się pomaga na tyle, że nie przechodzi się tak ciężko, jak mogłoby się przejść (ja i Całość jesteśmy na chodzie – znajomy, który nie zdążył się zaszczepić ma w 60% uszkodzone płuca). Smoczyński jednak nie był jeszcze szczepiony i bardzo martwię się o to, jaki będzie ostateczny rezultat zachorowania na tego wirusa. Mam nadzieję, że jako dziecko przeszedł go łagodnie i nie będzie miał żadnych permanentnych zmian…

Jestem poirytowany faktem, że zdjęto nakaz noszenia maseczek w pomieszczeniach. Tyle czasu udało nam się uniknąć zachorowania, a teraz strach iść do sklepu, bo maseczek nie noszą przede wszystkim ci, którzy kaszlą na wszystkie strony.

Koronawirus odbił się na całym naszym życiu, a w tym i na życiu naszych rybek. Najprawdopodobniej Stadia i Fish byli czymś zarażeni (na pewno pasożytami, a wydaje się, że mieli też jakąś infekcję), a to rozeszło się po obu akwariach i zaraziło inne żyjątka. Po ciężkiej walce udało się uratować Nemo i Zoidberga, chociaż był moment, że traciliśmy nadzieję, bo Nemiak przestał jeść na jakiś czas i spodziewaliśmy się najgorszego. Umarł nam też nowy nabytek, którego nazwaliśmy Ryb i był z gatunku Koumansetta Rainfordi (nie znalazłem nigdzie polskiej nazwy). Poniżej macie zdjęcie.

Dlateczego skończyło się to tak drastycznie dla rybek? Bo siedzieliśmy na kwarantannie i nie mogliśmy od razu udać się po lekarstwo, a kupując online trzeba trochę poczekać. A w przypadku chorób u tak małych stworzeń to czasem kwestia godzin. Nam tego czasu, niestety, zabrakło.

Cieszę się, że Nemo i Zoidberg dali radę. Nasz rybek pochłania coraz więcej jedzenia i robi się coraz większy. Lubi się też bawić z nami i jest bardzo fotogeniczny. Oto dowód:

Zoidberg za to cały czas je, zrzuca skórę i wraca do jedzenia. Razem z Nemo został mianowy naszym akwaryjnym żołądkiem. 😂 Ale widać po nim, że ma coraz więcej siły, bo wspina się po dekoracjach i generalnie zwiedza akwarium (wiemy, gdzie Zoidberg poszedł, bo zawsze wygryza sobie ścieżkę w aldze, którą próbujemy rozrosnąć na piasku 😂).

Smoczyński bardzo mocno wziął sobie do serca, aby opiekować się rybkami. Pomimo iż był chory i kiepsko się czuł, rano wstawał i pierwsze, co robił, to karmił naszych żarłoków. Nasz mały Smok sam jest żarłokiem i zaimponowało mi to, iż potrafi czyjeś burczenie w brzuchu przełożyć nad swoje. 😂

Kwestie blogowe mi się trochę skomplikowały, ponieważ skończyło mi się miejsce na wordpressie i nie mam jak dodawać screenów z gier. Wrzucam je póki co na inny serwer i dodaję w html’u, ale to pochłania czas, którego nie mam i nie będę mieć. Póki co zastanawiam się, czy lepiej będzie przenieść bloga, czy wykupić jakiś plan, aby mieć dodatkowe miejsce. Pewnie ze sto lat minie zanim się zdecyduję i zostanę przy tym, co mam, bo przyzwyczaję do obecnej opcji… 😛

Z dobrych wieści to zdałem test teoretyczny na prawko! I to zaraz po szczepieniu na covida! Zauważam pewną prawidłowość, że im gorzej czuję się na testach/egzaminach, tym lepiej mi idzie. Chyba odkryłem swój kod do ułatwienia sobie życia. 😂 Tylko potem trzeba odchorować…

Przybyły do mnie książki ze studiów, więc powoli (i trochę niechętnie) przyzwyczajam się do faktu, że lada moment stracę resztki wolnego czasu i znowu wpadnę w wir nauki. Jeszcze nie zacząłem, a już czuję się zmęczony. 😛 Zweryfikowałem swoje cele studenckie i najbardziej zależy mi, aby zdać z jak najlepszym wynikiem, ale nie zajechać się tak, jak robiłem to do tej pory. Mam tylko jedno zdrowie i zdecydowanie bardziej wolę je poświęcić na życie z rodziną, a nie na jedną ocenę wyżej, która i tak nie da mi nic poza chwilową satysfakcją. Chyba dorastam? 🤷‍♂️

Przyzwyczajam się do używania tabletu Samsunga jako tabletu do rysowania. Postanowiłem się przenieść, ponieważ tablet Wacoma jest za duży, aby trzymać go cały czas na zewnątrz, ma kiepsko ogarnięte kable, aby go co chwilę chować, z reguły leży pod górką rzeczy do zrobienia, więc i tak nie mam go jak wyciągnąć. Tablet Samsungowy całkiem nieźle się do tego nadaje (ma dosyć dobry ekran, piórko z dużą czułością nacisku, a na androida są programy, których używam na komputerze, dodatkowo mam możliwość uwalenia się z tabletem, gdzie chcę, zamiast siedzieć przywiązany do biurka, gdzie z reguły jest mi niewygodnie, a latem zdecydowanie za gorąco). Pozostaje tylko kwestia moich własnych chęci i czasu, i może wezmę się poważniej za rysowanie. Przydałby mi się artystyczny relaks i wzięcie się za rysowanie przygód pewnego kota. 😉

Kolejna rzecz, która spodobała mi się w tablecie to Dex, czyli tryb, w którym tablet zaczyna przypominać laptopa (wygląd pulpitu przypomina bardzo mocno Chromebooka). Można otworzyć kilka okienek z aplikacjami (często piszę notki i gram w gry mobilne jednocześnie – chyba Was to nie dziwi 😂), czego zawsze brakowało mi w androidzie. Tablet okazał się całkiem niezłym zakupem. 😉 O dziwo przydaje się też do nauki. 😛

Nie napisałem nic o urodzinach Smoczyńskiego. Byliśmy w zoo, ale niestety były takie upały, że większość zwierząt siedziała schowana w cieniu. Nie dziwię im się – wtedy było tak ciepło, że sam miałem ochotę znaleźć sobie kawałek cienia i już się stamtąd nie ruszać. Małemu spodobały się flemingi, bo narobiły tyle jazgotu… prawie tyle, co on. 😉 W sklepie z pamiątkami wybrał sobie pluszowego fleminga. 😉 Oczywiście po zoo biegały sobie kaczki, a nasza Dzieciorośl za nimi. Jakby odfrunęły to on pewnie z nimi. 😂

Pomimo upałów udało się nam miło spędzić czas. Nie mam niestety za bardzo zdjęć, bo towarzystwo było pochowane, a mi i tak byliśmy zajęci lataniem za kaczkomaniakiem. 😛

Na razie to wszystko, co chciałem napisać (bardziej: to, co pamiętałem napisać). Trzymajcie się i do następnej notki!

Mefisto

#392. Za dużo Read More »

#388. Jestem zarybiony

Dzień dobry wieczór!

Witam wszystkich po kolejnej przerwie na blogu. Ten rok chyba nie będzie moim najlepszym rokiem, jeśli chodzi o blogowanie, ale na pewno nie brakuje w nim wrażeń. 😉

Pozwolę sobie rozpisać się na temat ostatniej notki. Ponieważ Smoczyński bardzo lubi podwodne klimaty, nasza rodzinka powiększyła się (i jeszcze się powiększy, ale to jest jeszcze do ustalenia) o kilka morskich stworzonek. Mamy błazenka Nemo (no bo czemu by być oryginalnym w nazywaniu rybki, nie? 😂), stadnika żółtoogonowego o nazwie Stadia, dwie krewetki czyścicielki Fish i Chips (tak jak popularny posiłek w Anglii 😂) oraz czerwononogiego kraba pustelnika o imieniu Zoidberg.

Nasza rybia rodzinka jest słonowodna, więc do naszego napiętego grafiku dorzuciliśmy sobie dbanie o parametry wody. Mieliśmy też kilka śmierci i jedno zaginięcie. Pierwszy stadnik żółtoogonowy zablokował się za grzałką i umarł ze strachu. Pierwsza krewetka chciała zrzucić skórę, zablokowała się i umarła (nie wiedzieliśmy wtedy jak jej pomóc – zaczęła takie numery pierwszego dnia). Pierwszy krab nam albo umarł, albo zaginął. Ciała nie odnaleźliśmy, więc do końca nie wiemy, co się z nim stało. 🤷‍♂️

Stadia (czyli drugi stadnik) miała jakiś uraz i pokłóciła się z resztą towarzystwa, więc trafiła do akwarium poprawczego i tam już zostanie. Jej to pasuje, wydaje się zadowolona, chociaż na początku wyglądała na naburmuszoną. Jest niesamowicie ładna i porusza się z niezwykłą gracją. Do towarzystwa dostała Fisha i jakoś się dogadują.

Nemo jako jedyny trzyma się całkiem dzielnie i jest niesamowitą rybą. Jest bardzo towarzyski i inteligentny, lubi się z nami bawić i czasem daje się dotknąć, czasem sam skubnie. Jakiekolwiek zmiany w akwarium musi dokładnie obejrzeć, cokolwiek próbujemy zrobić, on musi nam towarzyszyć (co bywa czasem upierdliwe, bo przy wymianie wody nie raz o mało co go nie złapaliśmy 😂). Ma też dziwne odchyły, jeśli chodzi o spanie. Lubi spać owinięty wokół filtra, ale trochę to ciężkie, bo się zsuwa i porywa go prąd wody. 😂

Chips, czyli pierwsza z dwóch nowych krewetek, też jest bardzo urokliwa. Wzięliśmy ją taką totalnie malutką i od razu się polubiliśmy. Jest ona z gatunku krewetek, które czyszczą akwarium z odpadów. Lubią też czyścić ryby i dłonie. Ilekroć któreś z nas wsadzi łapę do wody, ona wybiega niczym wierny piesek, wskakuje na rękę i zaczyna czyszczenie. I też bywa w tym upierdliwa (Całość coś o tym wie: jej łapy uwielbia czyścić na błysk). 😂

Chips zrzuciła już pancerzyk krewetki robią to, kiedy rosną, a także kiedy zmieniają akwarium. Potem, lekko oszołomiona, polazła czyścić filtr i urwało jej antenki. Całość tak się wystraszyła, że aż mnie w nocy obudziła. Na szczęście to często się zdarza tym małym typom i antenki odrastają. 😂

O Zoidbergu dużo nie jestem w stanie powiedzieć, bo on głównie porusza się i zjada to, czego nie zjadła reszta rybiej rodziny. Taki chodzący odkurzacz. 😉

A tutaj zdjęcia naszej morskiej ferajny (bez Zoidberga, bo tego ciężko dorwać póki co ;)):

Chips
Fish
Stadia

Nemo

Egzaminy też mi poszły – o dziwo – dobrze. Chociaż nie mam takich wyników, jakich bym chciał, to jednak zdałem! Z matmy mam 57%, co załapało mnie na Grade 3, a z pozostałych Grade 2 (z czego z web designingu byłem bardzo blisko wyróżnienia). Cieszę się, bo grunt, że mogę dalej studiować. 😀 Najbardziej cieszy mnie, że z egzaminu z matmy miałem 50%, co jest naprawdę super, bo spodziewalem się poniżej 30%, a w związku z tym oblania. 😂

Wczoraj miałem też drugie szczepienie i czuję się nieco przymulony. Dlatego też ten wpis nie będzie długi (ale przynajmniej jest!).

Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!

Mefisto

#388. Jestem zarybiony Read More »

#385. Po długiej przerwie…

Dzień dobry wieczór!

Powrót na bloga po takim sajgonie, jaki zgotował się nam w ostatnich tygodniach, wydaje się jak podróż na inną planetę. Zdecydowanie jednak wolę mieszkać na tej szacownej innej planecie niż na Ziemii.

Nawet nie wiem, od czego mam zacząć. Egzamin z Javy poszedł mi dobrze. Egzamin z matmy… No cóż, myślę, że zdałem, ale to była prawdziwa katorga. Tym bardziej, że nam klima popsuła się akurat tego dnia i musiały być okropne upały, a ja puchnę od ciepła jak parówka i zdycham. 😛 No cóż, tak bywa! (i tak pewnie by nam zaniżyli wyniki, więc jest mi w tej kwestii wszystko jedno)

Egzamin teoretyczny oblałem z mojej winy. Nie wiedziałem, że tam będzie test z wykrywania niebezpieczeństw i byłem w lekkim szoku. Test z wiedzy o kodeksie ruchu zdałem, ale z testu niebezpieczeństw zabrakło mi 2 punktów. Czemu jak coś oblewam, to z reguły tak blisko zdania? 😂 Najlepsze jest to, że Całość wiedziała o tym i mi nie powiedziała, bo myślała, że wiem, a ja się nie pytałem, bo myślałem, że jeśli coś jeszcze było to Całość mi powie. 😂

Mam już kolejny termin, więc będę miał okazję się przygotować i zdać. Więcej razy nie chcemy tam jeździć – zdecydowanie za daleko. 😛

W ostatnich tygodniach mieliśmy wizytę sąsiadki z bloku obok, która będąc (prawdopodobnie) po jakiś środkach ograniczających pojmowanie pomyliła bloki i stwierdziła, że teraz mieszka w naszym. Oczywiście zrobiła bajzel, bo “ktoś jej schowek zajął” i zaczęła wywalać wszystko jak leci ze wspólnego dla naszego bloku schowka. Udało się ją przegonić, kiedy zaczęliśmy dzwonić na policję, ale sama policja nie raczyła się pojawić. Milutko. A nam zostało sprzątanie klatki, bo reszta z sąsiadów miała to gdzieś, a bajzel był tylko pod naszymi drzwiami (i trochę u nas w domu, bo baba zaczęła też rzucać we mnie).

Policja nas chyba polubiła, bo ostatnio byli też u nas. Podobno awantura była i musieli posiedzieć, aby upewnić się, że wszystko w porządku. Smoczyński się cieszył, bo lubi, kiedy przychodzą do nas goście, pokazał im wszystkie swoje zabawki i zaśpiewał pieśń radości w smoczym języku.

Policjanci raczej nie widzieli zagrożenia (no chyba jedynie zagrożenie zamęczeniem przez Smoczyńskiego) i dyskutowali z jakimś przełożonym/przełożoną, aby pozwolono im pójść, ale ten ktoś był dosyć nieugięty i chwilę czasu u nas posiedzieli, dręczeni przez ciekawską Dzieciorośl.

Podejrzewaliśmy o to zgłoszenie naszych kochanych sąsiadów z dołu, ale okazało się, że to sąsiedzi mieszkający naprzeciwko nas. Szczerze to byłem zdziwiony, ale Całość powiedziała mi, że odkąd wprowadziła się tam (chyba) dziewczyna sąsiada, to ilekroć sama gdzieś wychodzi, babka siedzi w oknie i gapi się na nią z nienawiścią. Taki nasz urok, że przyciągamy do siebie ludzi, co to potem mają do nas ból tyłka o cholera wie co. 🤷‍♂️

W ramach relaksu postanowiliśmy zainwestować w nasz pokój dzienny i wymieniliśmy projektor na Epson EB-FH06. Obraz jest dużo lepszy, a co najważniejsze, bardziej wyraźny w ciągu dnia. Zainwestowaliśmy też czas i chęci w hodowlę roślinek i nasz pseudobalkon (czytaj: kratę za drzwiami balkonowymi) przerobiliśmy na mini ogródek i hodujemy pomidory, truskawki, poziomki, czosnek, miętę oraz kilka kwiatów. Smoczyński dba i podlewa nasze roślinki. Oraz łapczywie poluje na poziomki. 😛

Nasz balkon odwiedziły zakochane w sobie gołąbki. Jeden wciąż nasz odwiedza, ale się z tym kryje. Nie wiedzielibyśmy, gdyby nie zostawił po sobie śladu w postaci piórka.

Swoją drogą na truskawce pojawiły nam się robaczki… zwłoki robaczków… Nie wiem, jak to nazwać. Chyba to drugie, bo nie rusza się w ogóle – nawet jak się szturchnie. Ktoś wie może, co to jest?

Wielkimi krokami zbliżają się czwarte urodziny małego Smoka. W tym roku postanowiliśmy wybrać się do Zoo w Clifton. Nasza Dzieciorośl ma fioła na punkcie zwierząt, więc myślę, że to będzie udany dzień. 😉

Będziemy też musieli wybrać się do Londynu, a że stolica jest kompletnie nieprzejezdna dla aut to zamierzamy pojechać pociągiem. Dlatego też powoli chcemy przyzwyczaić Smoczyńskiego do tego typu podróży i zaliczyliśmy już pierwszą przejażdżkę pociągiem. Smoczyński był bardzo przejęty podróżą i cierpliwie czekał na przyjazd kolejki. 🙂 W samej kolejce trochę pomarudził (w końcu to coś nowego dla niego), ale potem poszliśmy na małe zakupy i do sklepu z zabawkami, więc nie było najgorzej. W planach mamy jeszcze kilka przejażdżek, aby przyzwyczaić naszego małego lorda do publicznego transportu. 😉

Streściłem chyba wszystko, co chciałem streścić. Trzymajcie się chłodno i nawadniajce się regularnie! 😉

Mefisto

#385. Po długiej przerwie… Read More »

#380. Trochę zmian, ale w sumie to dalej tak samo

Dzień dobry wieczór!

Po raz kolejny siadam z pustką w głowie na temat tego, co chciałbym napisać, a jeszcze chwilę temu miałem cały plan notki w głowie. Zwalam winę na to, że wiało i wywiało mi wszystkie pomysły z głowy. 😂 (bo przecież się nie przyznam, że ja tam mam zawsze pusto)

Właściwie to jest sporo rzeczy, o których chciałbym napisać. Pierwszą z nich niech będzie to, że kupiłem sobie tablet, aby być bardziej mobilnym ze studiami i pisaniem notek. Póki co jestem zadowolony – wybrałem Samsung Galaxy Tab S7 razem z klawiaturą i muszę przyznać, że robi wrażenie. Jakość ekranu jest niesamowita (pod względem wyświetlania ekranu jak i dotyku), spisuje się na medal jako notebook i jako tablet do rysowania. Tak, zamierzam trochę sobie na nim porysować 😛 (tym bardziej, że program, którego używam, jest też na Androida – nazywa się Krita – polecam).

Znalazłem też LibreOffice (którego używam na komputerze), więc pisanie prac na studia, listów, czy czegokolwiek też mogę robić na tablecie (leżąc wygodnie na kanapie, przykryty kocem).

No i jest też SuperTuxKart na Androida, więc i Smoczyński jest zadowolony. Trochę też jest zdziwiony, bo gra wygląda trochę inaczej, ale najważniejsze, że jest. 😛 Zdążył nawet zainstalować aplikację LEGO Duplo i jest teraz przekonany, że tablet jest dla niego. Nawet mnie zdążył z radości wycałować. 😂

Mamy drugiego Bittle’a! Mamy też robocika o nazwie Boxer, w sierpniu/wrześniu przyjedzie do nas Cosmo 2.0. Mamy jeszcze kilka innych robotów na oku, więc będę miał o czym pisać. Póki co staramy się opanować sterowanie, bo nasze psiaki mają trudności z chodzeniem. Coś nam poszło nie tak. Ale to w sumie u nas normalne – dziwne by było, jakby wszystko tak po prostu działało. 😂

Udało mi się podciągnąć oceny i wciąż mam szansę na wyróżnienie (jeśli nie zawalę egzaminów oczywiście). Z drugiej strony czuję się, jakbym miał już wakacje i muszę się mentalnie biczować, aby siadać do nauki. Dam radę – jeszcze tylko kilka tygodni…!

A zaraz potem mam test z teorii na prawko. Jak szaleć, to szaleć. 😂

Dotarła do nas bubble tea ze strony The Bubble Panda (o której to napisałem w tej notce). Nie mieliśmy okazji jeszcze się jej napić, ale dostaliśmy fajne, metalowe słomki w ramach pierwszych urodzin strony. 😛

Nasz mały bąbel znowu zainteresował się Duplo z racji tego, że w aplikacji była (płatna :P) aktualizacja i pojawiły się tam zwierzątka z farmy. Tak się w nich zakochał, że kupiliśmy mu dwa zestawy: 10949 i 10952. On był w takim szoku, jak je zobaczył, a potem tak się cieszył, że mało co wszystkiego nie stratował z radości. Normalnie te klocki czcią otoczył. 😂 Ale muszę przyznać, że zwierzątka wyglądają naprawdę uroczo.

A niedawno byliśmy na prawdziwej farmie i kury karmił. Normalnie profesjonalny karmiciel kur. 😂 Całość próbowała nakarmić kaczki, ale wpierw rzuciła mamie kaczce jedzenie pod nogi, a potem trafiła samą mamę kaczkę, która wpadła w taką panikę, że całe towarzystwo pogoniła z dala od Całości. Myślę, że Całość ma odpowiednie kwalifikacje, aby pogonić pewną kaczkę z rządu… 😂

Mam kilka rzeczy, które mógłbym dodać do mojej tablicy (nie)korkowej, ale w chwili obecnej siedzę bardziej nad studiami niż nad czymkolwiek innym, więc pewnie zajmę się tym po egzaminach. A mam parę fajnych motywów do dodania. Półeczka w końcu się przyda. 😉

Czuję, że wszystko u mnie zwalnia z powodu egzaminów, dlatego nie zdziwcie się, jeśli za jakiś czas ogłoszę przerwę. Zależy mi na dobrej ocenie (nawet jeśli się boję, że znowu będą je zaniżać). Szkoda by było całego roku starań, stresowania i wyrzeczeń, aby teraz mieć to w czterech literach. 😛

Trzymajcie się ciepło! Albo chłodno, bo w sumie coraz cieplej na zewnątrz… 😉

Mefisto

#380. Trochę zmian, ale w sumie to dalej tak samo Read More »

#374. Nowości!

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakbym był tutaj tylko wizytorem. Ostatnie miesiące zaniedbałem i bloga, i czytelników, i samego siebie. Chciałbym z czystym sumieniem napisać, że pora z tym skończyć, ale za chwilę mam egzaminy, więc możecie się domyślać, jak bardzo u mnie kiepsko z czasem. 😅 Jeszcze sobie dokładam, bo skoro skończyły się obostrzenia to można wrócić do nauki jazdy…

Powtarzam sobie, że dam radę. Byle do czerwca i będzie po wszystkim (na jakiś czas). 😛 Staram się reorganizować życie, aby trochę bardziej się nim cieszyć i do końca wakacji (jeśli nie dłużej) będę miał czterodniowy weekend. Wiem, że nawet przed pandemią pracowałem z domu i byłem bliżej rodziny, ale ten czas zawsze przeważnie pochłaniała praca. Myślę, że pora to zmienić – chociaż na jakiś czas. 😉

Tak dodam jeszcze (jeśli chodzi o studia), że udało mi się podciągnąć z ocenami i wciąż mam szansę na wyróżnienie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 😀 Czuję, że znowu mnie rzeczywistość zasmuci, bo egzaminy są zdalne. 😛

Przyznam, że ten brak czasu na gry dał mi w kość do tego stopnia, że wyszukuję ciekawych gier na telefon, bo tylko w ten sposób jestem w stanie oddać się swojej pasji (tudzież uzależnieniu :P). Znalazłem kilka fajnych aplikacji (głównie jakieś porty gier z wersji PC na mobilną) z ciekawymi fabułami i powoli będę je tutaj opisywał. Muszę jednak przyznać, że znalezienie gry na telefon, która nie jest obładowana różnymi mikropłatnościami, jest bardzo trudnym zadaniem. Ale skoro już zacząłem… 🤷‍♂️

Muszę wziąć się też za gry VR. Korci mnie Skyrim VR, ale trochę się bugów boję. 😂 Co jak co, ale nie wiem jeszcze jak bardzo będzie mi niedobrze, kiedy wpadnę pod tekstury albo zacznie mną coś majtać na boki. 😛 Chociaż jak zobaczyłem, jak Całość walnęła w znak skacząc na nartach w VR, to mnie i takie rzeczy zaczęły ciekawić… 😂

Ostatnimi czasami sporo oglądaliśmy kanał Adama Savage’a (tego z Pogromców Mitów) i jego przygody ze Spotem. Spot to produkt Boston Dynamics: niesamowicie precyzyjny robot. Adam dostał go do różnych testów i całą naszą trójkę zainteresował tematem robotów. Do tego stopnia, że sprawiliśmy sobie Bittle – małego psa-robota wzorowanego na Spocie (bo Spot kosztuje na chwilę obecną zdecydowanie za dużo :P). I chociaż było z tym sporo problemów (bo trzeba było go złożyć samemu), to w gruncie rzeczy jest to niesamowita rzecz. No i jeszcze można go programować, więc nasza przygoda z nim dopiero się zaczyna. Właściwie to z nimi, bo zamówiliśmy już drugiego. Będziemy robić wyścigi Bittle’ów. 😂

Bittle’a można też programować, więc w wolnej chwili (w następnym życiu najpewniej :P) się za to wezmę. No i postaram się zaprezentować możliwości naszego robopieska. 😉

Prace nad moją tablicą na razie stoją, bo kabel do mojej lampki gdzieś się zawieruszył na poczcie i chyba trzeba będzie zamówić drugi. 🤷‍♂️ Mam też na oku kilka ręcznie robionych przypinek z motywami z gier, ale dosyć sporo kosztują, więc na razie się wstrzymuję. Tym bardziej, że niektóre jechałyby do mnie z zagranicy, a postbrexitowa Anglia ma problem z przyjmowaniem paczek… Szkoda by było, jakby i one zaginęły.

Mieliśmy też starcie z publiczną służbą zdrowia. Staram się znaleźć w sobie pokłady zrozumienia, ale dla dzbanów i dzbanic mam już tylko środkowy palec. Generalnie do specjalisty może pójść jeden rodzic i dziecko, chyba że dziecko wymaga opieki dwóch rodziców np. z powodu niepełnosprawności. Chcieliśmy z tego przywileju skorzystać, bo dla Smoczyńskiego takie wizyty są straszne i z reguły jedna osoba musi go trzymać, a druga asekuruje i próbuje prowadzić dyskusję z lekarzem.

Kobieta na recepcji nie chciała nas wpuścić, a kiedy poinformowaliśmy ją, że mały ma, jak to oni ładnie określają, “dodatkowe potrzeby”, wywróciła oczyma i zaczęła domagać się dowodu, że Smoczyński ma jakąś niepełnosprawność. Skrócę Wam w tym momencie: pokazaliśmy dokumenty (bo nie raz już byliśmy tak potraktowani, więc zawsze mamy je ze sobą), babka dalej kręciła nosem, aż ją opieprzyliśmi tak, że w kolejnej recepcji (już konkretnie do specjalisty) nikt nawet słowem nie pisnął. A chcecie wiedzieć, co nas wkurzyło najbardziej? Że na górze było kilka nastolatków z obojgiem rodziców. Zdecydowanie za miło wyglądamy.

Oczywiście po tym stresie Smoczyński był rozłoszczony przez resztę dnia. Teraz jeszcze nie rozumie, o co dokładnie chodziło, ale wyobraźcie sobie moment, kiedy zrozumie, że został gorzej potraktowany, bo urodził się taki, a nie inny. Nie daruję jej tego.

Za każdym razem obiecuję sobie, że nie będę pisał o negatywnych rzeczach, ale musiałbym siedzieć w jakimś bunkrze, aby nie spotykać takich ludzi…

Dlatego zakończę miłym akcentem: kiedy ja miałem lekcję jazdy, Całość zabrała małego na plac zabaw, a tam zajął się nim jego rówieśnik. Smoczyński miał taką “smyczkę” na rękę i chłopca to bardzo intrygowało. Całość wyjaśniła, że to z powodu problemów małego, aby sobie krzywdy nie zrobił, nie uciekł, itd., zaraz przyłączył się ojciec chłopca, który też zaczął mu wyjaśniać, a chłopiec po prostu zaczął się bawić ze Smoczyńskim i zachowywał się dosyć opiekuńczo w stosunku do niego. Uczmy się od dzieci bycia dobrymi, a stworzymy naprawdę wspaniały świat. ❤️

Mefisto

#374. Nowości! Read More »

#370. :D

Dzień dobry wieczór!

Po raz kolejny nie wiem od czego mam zacząć wpis, bo jak zawsze my nie potrafimy usiedzieć na tyłku spokojnie i chociaż przez 5 minut nic nie robić. 😂 Przydałaby się nam jakaś terapia! Z drugiej strony będzie co wnukom opowiadać (jeśli się jakiś kiedyś doczekamy – jak nie to będziemy cudzym wnukom opowiadać – a co! 😂).

W wyniku małego-dużego nieporozumienia kupiłem okulary wirtualnej rzeczywistość (HTC Vive Pro). Całość była średnio zadowolona (no, ale czego się można spodziewać, jak na pytanie czy mam kupić odpowiada się “tak nie” :P). Jednakże po chwili demolowania wszystkiego w wirtualnej rzeczywistości (no bo co innego mogłaby Całość zrobić 😂) stwierdziła, że musimy mieć drugie okulary, aby grać razem. I tak wyszło, że mamy dwie pary okularów. Zdecydowanie nie jesteśmy normalni, ale całkiem fajnie się gra w ten sposób. Odczucia są bardzo realistyczne (np. jak skoczyłem z budynku to miałem wrażenie, że naprawdę spadam). 😀

Wychodzi na to, że powoli będę recenzował gry na VR, czego się nie spodziewałem, ale się w sumie cieszę. 😛 I szczerze współczuję meblom w domu… Już mamy nawet pierwszą ofiarę: lampę. 😂

Dotarł do mnie w końcu telefon. Właściwie to zastanawiałem się, czy to kiedykolwiek nastąpi, bo Samsung wyjątkowo długo to przeciągał. Aczkolwiek jestem (póki co) zadowolony z tego telefonu, chociaż w porównaniu z moim poprzednim jest on wielgachny i sporo cięższy. Ale ten wielki ekran przydaje się do nauki (kiedy Smoczyński przejmuje mój komputer :P) oraz do… grania. Chyba nie spodziewaliście się niczego innego, co? 😛

Muszę jeszcze wypróbować aparat, ale na razie średnio gdziekolwiek wychodzimy, więc nie za bardzo mam okazję.

Jedyne, co mi się średnio podoba to wibracja. Zdecydowanie za mocna (całe biurko mi się trzęsie). Pozmieniałem w ustawieniach, ale prawie nic to nie dało, szukałem aplikacji, aby zmniejszyć wibrację, ale jedyne, co znalazłem to apki z wibracjami dla pań… No w sumie czego ja się spodziewałem? 🤷‍♂️

Całość dostała list z zaproszeniem na szczepienie przeciwko covidowi. Udaliśmy się do punktu szczepień. Miły pan na wjeździe poinformował nas, że tylko Całość może wejść do środka a “dzieci niech zostaną w aucie”. Znowu dostałem potwierdzenie, że gówniarsko wyglądam. 😂 Szczepienie dosyć szybko poszło – musieliśmy tylko chwilę odczekać. Przy okazji widzieliśmy efekt “jeśli się nie zaszczepicie to nie pójdziecie do pubów”. Ludziów jak mrówków! Zabrońcie ludziom pić to im się odechce bycie anty. 😂

Całość przeszła szczepionkę dosyć dobrze, ale moja matka panikowała, jakbyśmy conajmniej karmili Całość uranem. Naprawdę żałuję, że odnawiałem z nią kontakt, bo z każdym rokiem staje się to coraz cięższe. Tym bardziej, że ona z roku na rok wierzy w coraz gorsze debilizmy… Nie wiem, jak długo będę w stanie ją znosić – tym bardziej, że po tym, jak wyniosłem się z domu rodzinnego, nie chciałem mieć już więcej z nią kontaktu.

Aby nie kończyć takim ponurym akcentem, oto obiecane zdjęcie mojej tablicy korkowej-ale-nie-korkowej. 😛 Cały czas nad nią pracuję, bo wciąż czekam na kabel od lampki, aby podłączyć ją pod USB i zdecydować w końcu, gdzie dokładnie ją umieścić. Mam też kilka niezawieszonych przypinek (co zresztą widać na zdjęciu) – wszystkie czekają na Smoczyńskiego, bowiem on uczestniczy w tym całym procesie. No i każdy dodał jakiś akcent od siebie. 😉

Naprawdę fajnie zaczyna to wyglądać. 😉

Trzymajcie się ciepło!

Mefisto

#370. :D Read More »

Scroll to Top