polowka

#176. Wesoły wpis!

Nadszedł ten wyczekiwany przeze mnie moment, kiedy to mogę światu obwieścić, że zdaliśmy klucze od tamtego domu i wzięliśmy pierwszy głęboki oddech pełen wolności od przenoszenia i sprzątania. Zostało jeszcze rozpakowywanie, ale to idzie nam jakoś sprawniej. To ostatnia przeprowadzka w Anglii, więc z lekkością idzie nam rozpakowywanie kolejnych siatek i układanie rzeczy na “swoje miejsce”.

Chociaż cały czas się łapie na tym, że mówię “przy następnej przeprowadzce”. Następnej (w tym kraju) już nie będzie! 😀 W tej chwili brzmi to dla mnie conajmniej kosmicznie!

Na pomoc przybyła też moja matka, która narzuciła nam takie tempo, że to cud, że żyjemy. Chociaż jej pomoc była nieoceniona to jednak było parę momentów, gdzie byłem na skraju załamania. W życiu tak się nie nabiegałem z rzeczami, jak nabiegałem się za nią, żeby nie wyrzucała Smoczyńskiemu zabawek albo nie pakowała śmieci do auta. :<

W międzyczasie zmieniłem też pracę! Podoba mi się organizacja wszystkiego w nowym miejscu (tzn. nie muszę sam pisać stosów notatek tylko mam je gotowe i mogę robić rzeczy nie umiejąc ich robić!), wyluzowany sposób pracy (bo jest nas od groma i ciut ciut, i zawsze się zdąży), nowa pani menadżer zachęca nas do apprenticeshipów (opisałem je trochę tutaj), więc zaświeciły mi się oczka. Mam zielone światło, aby zacząć level 4, czyli idę na studia! 😀 Mój cel to level 6, czyli licencjat, a potem, jeśli się uda, level 7, czyli magisterka. Pod koniec miesiąca idę się popytać, co i jak, bo odkąd byłem apprenticem zmieniło się trochę rzeczy. 😀

To wszystko wpłynęło też bardzo dobrze na nasz budżet, co mnie cieszy, bo można kupić więcej gier! 😀 Ostatnio kupiłem Dragon Age: Origins z dodatkiem Awakening, bo te (w sensie płyty) zostały w Polsce i jak tylko skończę Dragon Age: Inquisition to zajmę się pierwszą częścią (zaraz po grze Cultist Simulator, bo i ta mi wpadła dzięki Humble Bundle). Będę się też brał za wszystkie gry z serii Assassin’s Creed i mam w sumie kilka innych serii gier, więc 2019 będzie rokiem produkcji AAA. Aczkolwiek nie zdziwcie się, jeśli ich opisy pojawią się w 2020. 😀

No i mam w końcu Heroes of Might & Magic III! Jedna z moich ulubionych gier z dzieciństwa trafiła w końcu do mojej kolekcji! Jestem tak tym faktem uradowany, że czuję się, jakbym miał znowu 10 lat i obrywał bęcki od komputera tak bardzo, aż w ruch szły kody do momentu, kiedy pół ekranu było zasypane komunikatem “oszust”. 😛

Nie muszę chyba też pisać, że do Monster Prom wyszedł dodatek, za który się właśnie zabrałem i jestem na etapie randkowania z komputerem z biblioteki. Jeśli tak często będę grał w tą grę to najpewniej zgnije mi mózg do reszty! 😀

Smoczyński za to gra w swoje gry edukacyjne, z których jest niesamowicie zadowolony. Poprawiła mu się motoryka palców, uwielbia wciskać wszelkie przyciski (także przypięcie go do fotelika, czy krzesła nie ma już trochę sensu :P), a najbardziej wsadzać palce do dziurek od klucza. Jedna już została zaszpachlowana, bo paluch mało co nie uktnął…

Szukaliśmy mu telefonu, aby miał więcej ciekawych gier (i nie rozładowywał mi mojego telefonu, bo jednak czasem się on przydaje, a te gry żrą prąd jak głupie). Wszystkie dziecioodporne modele są tak ciężkie, że gdyby nimi rzucić w kogoś to ten ktoś byłby martwy. Padła więc decyzja “Mefciu, kup sobie Samsunga S9, a jemu oddaj S7”. Zerkając na stronę Samsunga zauważyłem, że wychodzi S10 i z takim typowym dla mnie uśmiechem (zwanym też diabelskim) zapytałem się, czy nie chce. Połówkę ogarnęła radość, poczytała, potwierdziła, więc zamówiłem w przedsprzedaży. I pierwszy raz tak bardzo oboje czekamy na dzień kobiet, bo wtedy ma przyjść. 😛

Swoją drogą mogę oficjalnie powiedzieć: zaczęło się! Smoczyński wpadł w nasz zwyczaj dziedziczenia telefonów po sobie. 🙂 Na razie będzie go używał jedynie kilka razy w ciągu dnia po maksymalnie 10 minut na raz, bo w końcu to dziecko i się szybko nudzi. 😛

Na sam koniec powiem, że byliśmy też sprezentować naszemu rydwanowi grozy nowe opony (zwane też bucikami), bo stare się wytarły (bo jak się człowiek tyle przeprowadza to nawet auto mówi dość). Pokręciliśmy się po salonie, pooglądaliśmy nowe modele aut, pomierzyliśmy pojemność bagażnika Smoczyńskim i przede wszystkim miło spędziliśmy czas. 😛 Widzieliśmy nowszą wersję naszego pojazdu i jesteśmy nią zachwyceni. Nie powiem, że kusi, ale nie mamy potrzeby posiadania dwóch aut. Na razie. :>

IMG_20190302_205224

Mefisto

#176. Wesoły wpis! Read More »

#172. Żyjemy! cz.3

To chyba ostatni wpis z tej mini-serii, która pozwala mi oderwać się czasem od wiru przeprowadzki i wrócić tutaj na bloga. Chyba, bo być może już jutro zaczną wracać normalne notki (o ile można je takimi nazwać :P). Komputer już poskładany – tylko prądu mi trzeba! (bo nie ma gniazdka i trzeba kabel ciągnąć)

Przeprowadzka idzie nam błyskawicznie dzięki pomocy mojej matki. Nie dlatego, że ona dużo robi, ale dlatego, że my biegamy jak mróweczki, aby ona czegoś NIE ZROBIŁA. Dosłownie taki mentalny bicz na nas. Moja matka, niestety, pcha się wszędzie tam, gdzie nie powinna (próbuje mi układać rzeczy w nowym mieszkaniu, próbuje wyrzucać niepotrzebne rzeczy w popednim, a niepotrzebne wg. niej są zabawki Smoczyńskiego). Na szczęście upchnęliśmy ją tam, gdzie nie zrobi szkód, a ona będzie się czuła potrzebna, więc na razie jest spokój. 🙂

Doceniam to, że mimo wszystko stara się nie włazić nam pod nogi i nawet zrezygnowała z perfum, bo wszyscy dzielimy alergię na tenże wynalazek – oczywiście w różnym stopniu. Razem z Połówką nie pokazujemy tego tak po sobie, ale jak Smoczyński zaczął ostentacyjnie kichać, kaszleć, prychać i uciekać od swojej babci to już nie było odwrotu. 😀

Co do przeprowadzki to mamy już sporo rzeczy przewiezione, trochę mebli kupionych, Smoczyński ma swój park rozrywki, po którym biega jak opętany (składa się póki co z ogrodzenia oraz tego i tego). Oczywiście nasz mały pędrak próbuje włazić do namiotu przez najmniejszą możliwą dziurę…

Swoją drogą to on dostał tyle zabawek ostatnio, że już sam nie wie, czym ma się bawić. Pfff, amator! 😀

Ostatnio też byliśmy po jedzenie na wynos w chińskiej knajpie i zamówiliśmy w sumie 6 porcji z czego 3 były bardzo duże. Kobieta z przerażeniem pytała, czy na pewno tyle chcemy, bo to porcja dla 5 osób (a nas 3 plus Smoczyński). Poczuliśmy się niedocenieni. 😛

Czeka nas jeszcze trochę pracy, ale zbliżamy się do końca. W końcu! Nie lubię przeprowadzek, a w szczególności takich wymuszonych. Ale to jest już raczej ostatnia przeprowadzka w tym kraju. 😉

Mam nadzieję, że wszystko pójdzie sprawnie i za około dwa tygodnie pożegnamy ten wyczerpujący etap życia na dobre!

Mefisto

 

#172. Żyjemy! cz.3 Read More »

#171. Żyjemy! cz.2

Tak, ta notka to znak, że wciąż przechodzimy armagedon i nie jestem w stanie wrócić do tak bardzo pożądanej przeze mnie “normalności”. Przede wszystkim nie mam normalnego dostępu do mojego komputera, więc notki wiszą sobie nieskończone, bo wszystkie zdjęcia, czy screenshoty utknęły poza moim zasięgiem. Mam pod ręką jedynie laptopa, a tam jedyne, co jest mojego, to konto na steamie i dostęp do bloga. 😀

Stwierdziłem sobie, że skoro nie mogę egzystować normalnie, to będę egzystować najlepiej jak umiem przy obecnej sytuacji. Czyli z notek informacyjnych zrobiła się mini seria odnośnie obecnej przeprowadzki, chorowania i typowej dawki gier. 😛

Zacznijmy od kwestii zdrowotnych: Smoczyński miał szkarlatynę, a nie ospę. Dlatego w szspitalu nie działały paracetamole, czy ibuprofeny, a dziecko odżyło po antybiotyku (w domu podobny efekt mieliśmy przy magicznym kebabie).

Niestety wciąż jest z nami kiepsko. Byliśmy u lekarza i werdykt: przyjść za tydzień, łykać paracetamol. Szkoda tylko, że ile lat tu mieszkam, tyle lat próbuję (nieskutecznie) poinformować ich, że paracetamol powoduje u mnie wymioty. I za każdym razem patrzy na mnie (ten sam lekarz), jakbym mu babcię obraził. Bo ich uniwersalny lek na wszystko nie działa w moim przypadku.

Do lekarza będziemy szli niedługo. Niestety…

Przeprowadzka przebiega nam świetnie. Połówka przewiozła taki materac w aucie, w którym bagażnik jest wielkości przeciętnej torby sportowej, a jedno siedzenie z tyłu jest zajęte przez dziecięcy fotelik, którego nie potrafimy zdjąć. 😀 Ja wiem, że materac był zwinięty, ale to i tak przednio wyglądało, kiedy rozwijał się już w momencie wyciągania i wyglądało to tak, jakby zmieścił się tam niezwinięty. 😀

Wszystko idzie nam jednak jak krew z nosa, ponieważ musimy pomalować ściany, a to jest masakra w wypadku dwóch chorych stworzeń. Póki co sypialnia jest gotowa i tam urzędujemy, ale mieliśmy trochę przebojów. Np. mieliśmy zrobić biały pasek na górze ściany, ale się nie da, bo wychodzi szlaczek – wspaniałe, równe ściany… Jakby tego było mało to Smoczyński już polizał ścianę. W końcu nowy dom, nowy smak… 😛 Dywan też w sumie spróbował, a mamy nowiutki, świeżo położony…

Chociaż jesteśmy skupieni na kwestiach zdrowotno-przeprowadzkowych to jednak udało mi się naciągnąć Połówkę na grę Watch Dogs 2 z dodatkami i dodatki do Watch Dogs. A Połówka za to naciągnęła mnie na wiertarkę. Zdecydowanie jesteśmy dziwni w kwestii robienia sobie prezentów. 😛

Liczę, że w przyszłym tygodniu skończymy malować i przenosić rzeczy, a potem pójdzie już z górki. Co jak co, ale zaczynam tęsknić za moim kartoflem z Dragon Age Inquisition… 😛

Trzymajcie kciuki, aby to wszystko poszło sprawnie, bo chciałbym jednak tą naszą “normalność”!

Mefisto

#171. Żyjemy! cz.2 Read More »

#170. Żyjemy!

Wiem, że nie było notki ostatnio w niedzielę. I niestety nie będzie też w tą niedzielę. Powód jest taki, że wszyscy jesteśmy chorzy (ja się jako tako trzymam, ale Połówka i Smoczyński byli do niedawna na antybiotyku). Teraz jeszcze Smoczyńskiego pociapało do reszty i ma ospę. Jedna wielka plamka nieszczęścia.

Jakby tego było mało to mamy ostatnie cztery tygodnie na przeprowadzkę, a tydzień zleci nam na próbach wyzdrowienia, a następne trzy na bieganiu z tobołkami, więc pewnie się znowu rozłożymy!

Dlatego postanowiłem dać sobie na luz i z niedzielnymi notkami wrócić za półtorej tygodnia, środowe przesunąć o tydzień lub po prostu olać je w tym miesiącu, a nagrywanie filmików na razie zawiesić. Postaram się nadrobić Wasze blogi w międzyczasie i wrócić do świata żywych wprost spod pierzyny.

Trzymajcie za nas kciuki!

Mefisto

#170. Żyjemy! Read More »

#166. Nieoczekiwany zwrot akcji

Okres świąteczny to czas, kiedy zdecydowanie za dużo daję notek z przemyśleniami, życzeniami i potem się zastanawiam, czy na pewno chcę dodawać tak szybko kolejną notkę. Z drugiej strony co chwilę coś się dzieje, więc może warto to zebrać jakoś w całość?

Od razu zacznę od tego, że problem z mieszkaniem sam się rozwiązał i to w nieoczekiwany sposób. Nie będę już wchodził w szczegóły, ale to można w sumie w skrócie napisać: nie chcieli przyjść po mieszkanie, to mieszkanie przyszło po nich. 😛 Już wiem jak zdziwiony musiał być Mahomet, kiedy góra przylazła do niego…

Wróciłem do trochę aktywniejszego rysowania. Było mi to potrzebne do przetrwania trudnych chwil i popełniłem kilka rysunków oraz szkicy… Powoli coś tam sobie maluję, bo na razie nie mogę poświęcić temu więcej uwagi, ale zawsze coś tam sobie nabazgram. Plan jest taki, że będę to okazjonalnie wrzucał na instagrama. Nie wiem jednak, czy wszystko, co narysuję, tam wrzucę, czy może jednak reaktywuję swoją stronę i tam skupię moją “twórczość”. Na razie zajęty jestem bazgraniem zwierzątek, pakowaniem gratów i nauką obsługi nowego programu graficznego (całkiem fajnego swoją drogą, ale skróty klawiszowe ma trochę inaczej niż poprzedni program i się sporo dzieje, jak próbuję coś poprawić :P)!

Co do instagrama to dodałem go do panelu/menu po lewej, więc można sobie podejrzeć co się tam dzieje. 🙂

Ostatnio miałem też przerwę w graniu z powodu doła i Połówka tak się wystraszyła, że pogoniła mnie do kupienia sobie jakiś gier. Kupiłem sobie Dragon Age: Inquisition i Mass Effect: Andromeda na pocieszenie. Podziałało i teraz jestem inkwizytorem z postacią, która wygląda jak kartofel (kocham tworzenie postaci w Dragon Age – zawsze wychodzi mi jakieś warzywo rzucające kulami ognia). 😀

The Long Dark w końcu wypuściło poprawione epizody pierwszy i drugi, więc zamierzam się za nie zabrać w najbliższym czasie. Poprawili chyba wszystko, co dręczyło ludzi: dialogi, brak podkładu głosowego w niektórych momentach, animacje, więc będzie to kompletnie nowa i świeża przygoda!

Ze spraw blogowych: zaktualizowałem linki. Dodałem kilka nowych blogów (alfabetycznie, aby się nikt nie kłócił o kolejność :P). Jeszcze mam kilka blogów do nadrobienia, więc powolutku się za to biorę.

Wrzuciłem też filmiki na youtube. Z racji tego, że non stop choruję, nagrałem coś krótszego, ale równie milutkiego. Mam nadzieję, że polubicie! 🙂

Ostatnia ze spraw blogowych, która spędza mi sen z powiek: czemu przycisk do publikacji notek jest różowy? Przecież on z niebieskimi elementami się gryzie… Czy to z jakiegoś powodu, czy komuś się nudziło? Po co, dlaczego, za co, jak, kiedy… Tyle pytań, tak mało odpowiedzi!

Smoczyński udowodnił mi, że jest cwaną bestią: mam aplikację na telefonie z grą dla dzieci w jego wieku. Apka ta ma zabezpieczenie, aby dziecko przypadkiem gry nie wyłączyło. Nie dość, że odblokował telefon, to jeszcze zrobił screenshota! 😛 A ja się muszę męczyć z jedną i drugą rzeczą…

Swoją drogą to dziecko znalazło sobie nową zabawę: nauczył się wchodzić na kanapę, więc ma dosłownie kilkunastominutowe sesje wchodzenia i schodzenia z łóżka. Oczywiście pilnujemy, aby złaził stylem klasycznym, a on woli styl dowolony (znaczy, że głowa idzie pierwsza).

Chciałem napisać o czymś jeszcze, ale… zapomniałem. 🙂 Może przy następnej notce mi się przypomni!

Mefisto

#166. Nieoczekiwany zwrot akcji Read More »

#162. Złote mądrości Połówki cz.2

Skoro poprzednia notka przyjęła się z takim entuzjazmem, to mam nadzieję, że i ta przypadnie wam do gustu. 🙂

Pomagałem Połówce konfigurować program WINE, a dokładniej dodać pewne biblioteki. Połówka oznajmiła mi w końcu, że pliki zaczęły się powtarzać… po czym dodała, że w inny sposób, bo inaczej się nazywają. Potem kazałem jej WINE uaktualnić (bo wersję miała jeszcze z czasów, kiedy Linuksiarze latali do pracy na pterodaktylach). Potem się kłóciła, że nie ma nowszej wersji, a to tylko przez to, że nie zrobiła aktualizacji. Na sam koniec wyszło, że pomyliły się jej komputery (a program był pod konkretny komputer i dlatego nie działało). Zabić to za mało!

Inna historia: gram w sobie grę i Połówka do mnie: o, jakiś dzik ci tam biegnie. Cóż, najspokojniej jak w tamtym momencie mogłem, odpowiedziałem, że to Meduza, a nie dzik. Żeby ta Meduza wyglądała chociaż na dzika albo, nie wiem, chrumkała, to bym zrozumiał…

39540_20180909110019_1
Chrum chrum…

Dzik jak malowany…

Połówka dowiedziała się o tym, że Netflix zrobi swoją adaptację Wiedźmina. Oczywiście o Wiedźminie słyszała jedynie w kontekście dysputy między CD Project a Sapkowskim. I co Połówka wydedukowała? Że Netflix zrobi serial o śpięciu CD Project z Sapkowskim. No aż tak chyba się jeszcze nie pokłócili, aby robiono o tym serial… 😀

Jakby było mało to chwilę potem podeszła do mnie z pytaniem czy to aby na pewno Sapkowski pierwszy napisał Wiedźmina… Później tłumaczyła, że “Sapkowski” brzmi jak tytuł jakiejś książki, a w międzyczasie dodała, że równie dobrze Wiedźmin mógłby napisać Sapkowskiego. 😀

Połówka zapytała się mnie, co jeśli ktoś popełni przestępstwo i chcą mu założyć opaskę na nogę (taką z GPS), a ten ktoś nie ma nóg. Odpowiedziałem, że pewnie mają jakieś inne np. na ręce. Kolejne pytanie było “a co jeśli nie ma rąk?”. Ciężko było mi nie odpowiedzieć: “to jak on kurna popełnił to przęstępstwo”. 😀

Dosyć niedawno Smoczyński znalazł sobie zabawę w postaci lizania ściany. Prosimy, grozimy, nic nie działa. W końcu Połówka wpadła na pomysł, aby poszukać powodu, dlaczego syn nas znalazł sobie takie zajęcie. Jak takie szukanie powodu wygląda. Na przykład można polizać ścianę. Już wiadomo po kim Smoczyński to ma…

Połówka zwierzyła mi się ostatnio, że przez to, że Smoczyńskiemu zaczęły masowo rosnąć zęby to ona odruchowo liczy zęby. I to nie tylko te, które wyrosły naszemu synowi. 😀

Obiecałem Połówce, że wrzucę to, aby nie było, że w naszej rodzinie tylko ona jedna szalona.

Widząc takie coś, powiedziałem, że “patrz jak się ze świętami śpieszą”, a po chwili dodałem “po co ktoś wiesza bombki na linii wysokiego napięcia”. Połówka prawie umarła ze śmiechu. 😀

I tym wesołym akcentem kończę ten wpis. Jak nazbierają się nowe “smaczki”, na pewno je opublikuję. 🙂

Mefisto

#162. Złote mądrości Połówki cz.2 Read More »

#159. Koczownik

Zacznę od tego, że trafia mnie już szlag z właścicielami mieszkań w Anglii. Postanowił sprzedać dom, więc dostaliśmy wypowiedzenie. Arghh! Nie powiem, co i gdzie mu życzę, bo jednak chciałbym, aby ten blog został kulturalnym miejscem.

Tyle dobrego, że nie chciało nam się rozpakowywać do końca, więc część rzeczy jest już spakowana. Ale tak szczerze to nie widzę sensu wydawać blisko trzy tysiące funtów (nie licząc kosztu przewozu rzeczy), aby za kilka miesięcy znowu wylecieć, bo ceny mieszkań lecą w górę, więc wszyscy sprzedają, bo widzą w tym czysty zysk. Dlatego poważnie zastanawiam się nad powrotem do Polski, bo mam już po prostu tego po dziurki w nosie i nowe życie mogę równie dobrze zacząć tam.

Jakby mało było nieszczęść to Smoczyński spadł z łóżka. Ze mną. Bo próbowałem go łapać. Przez sen. Jemu na szczęście nic nie jest, bo upadł na samą podłogę, a ja mam guza na udzie, bo po drodze wpadłem na szafkę. Już nie wspomnę, że następnego dnia wbiegł na moje kolano i jemu znowu nic, a ja mam kolejnego siniaka. Z czego on jest zrobiony?!

Kolejna smutna wiadomość to taka, że skończyłem grać w Assassin’s Creed Odyssey. Tak mi się dobrze grało, że przeciągałem ukończenie gry najdłużej jak się dało. Aczkolwiek zamierzam przejść wszystkie pozostałe części z Assassin’s Creed, bo dzięki przecenom na Black Friday dorobiłem się kilku pozycji, których mi brakowało (i dostałem Rayman Legends jako gratis :D). Pocieszające jest to, że zamierzają wydać kilka dodatków do gry, więc jeszcze do tego tytułu wrócę. 🙂

(proszę mi nie przypominać, że pisałem o fakcie, iż mam masę gier, w które nie zagrałem i chciałem zająć się wpierw nimi niż kupować coś nowego – jestem tego świadom, dlatego szybko zabieram się za inne gry, aby móc kupować więcej nowych 😀)

Co do przecen na Black Friday to zakupiliśmy Alexę trzeciej generacji. Nie jest najgorzej, bo nie wtrynia się co chwile, jak tylko wyczuje, że ktoś zamierza powiedzieć “Alexa”. Ale i tak doprowadza do szału. 😛 I ciężko ją uciszyć. Trzeba użyć komendy administratora “f**k you”, a i to czasem nie działa. 😛

Jeśli chodzi o kwestię pracy to jestem w trakcie zmiany na inną, ale wciąż w obrębie urzędu. Nie oznacza to jednak, że będę w stanie kontynuować serię z życia urzędnika, bo nowa praca ma mnie odciąć od większości ludzi (czyli źródła mojego stresu). No, ale to czas pokaże.

Chociaż według lekarzy powinienem wrzucić bardziej na luz i odpocząć (czytaj: zrezygnować na jakiś czas z pracy). Jestem tego świadom, ale realia mojego życia na to nie pozwalają (bo za co sfinansuję mój koczowniczy tryb życia?). Może i wrzucam spory ciężar na swoje barki, ale chcę mieć pewność, że moja rodzina ma wszystko zapewnione.

W życiu nie sądziłem, że cokolwiek może mnie bardziej przemielić niż to, co spotkało mnie, Smoczyńskiego i Połówkę w tym roku. Nie chciałbym przez to tracić motywacji, ale to jest naprawdę trudne. Momentami boję się, że nawet i bloga porzucę, bo mi braknie sił. A byłoby mi szkoda, bo to jeden z blogów, który przetrwał ponad 2 lata i dał mi sporo radości. Na razie – na szczęście – mam trochę zapasu notek i może uda się na tym przetrwać ten armagedon.

Chociaż ten strach napędza moją wenę, bo w miarę idzie mi pisanie notek. Mam tylko dwie zaległe gry do zrecenzowania i cztery nowe do opisania.

Żeby już nie smęcić to napiszę trochę o świecie gier. 🙂 Wyszedł Beholder 2! Miałem już okazję przekonać się o świetności tego tytułu w becie, więc bez chwili zawachania dokonałem zakupu (w szczególności, że miałem jeszcze kupon ze zniżką na 20% :D). Powiem wam, że twórcy stworzyli majstersztyk pod każdym względem. 🙂 I zmienili kilka rzeczy, więc nie ma co się sugerować do końca betą. 😀

Zacząłem też grać w pierwszą część Assassin’s Creed i pierwsze, co udało mi się zrobić to zepsuć samouczek. Wszystko przez to, że jest tam kompletnie inne sterowanie niż w Assassin’s Creed Odyssey. Akurat to udało mi się nagrać, więc filmik dodam do recenzji. 😀 Swoją drogą między pierwszą, a najnowszą częścią jest 11 lat różnicy? To znaczy, że byłem nastolatkiem, kiedy pierwszy raz w to grałem… Aż mi się tamte czasy przypomniały!

Zbliża się koniec roku, więc powoli przygotowuję listę trzech najlepszych gier na rok 2018. Podobną rzecz napisałem o 2017 i mam nadzieję, że to będzie taka blogowa tradycja. 😉 Notka pojawi się w styczniu – najpewniej zamiast jednej notki o grach. 😉

Intel znowu mnie zaskoczył, bowiem dostałem świąteczny prezent od nich w postaci kuponu na grę. Wybrałem Ashes of Singularity: Escalation i zacieszam z tego powodu. 🙂

Nagrywanie idzie w miarę dobrze – poza paroma problemami, które mam sam ze sobą. Nie wolno nagrywać filmików, jak jest się chorym. Dobrze, że to było coś lekkiego: inaczej odwaliłbym coś gorszego. 😉 Aczkolwiek mam szlaban na darcie się (wy tego nie słyszycie, bo wyciszyłem mój głos), bo prawie obudziłem Smoczyńskiego. Jak się nie będę pilnował to nie będę mógł nagrywać!

Tym razem tylko jeden, bo niestety dalej jestem chory, ale i Smoczyński jest chory, a także mam masę innych problemów, więc nie mam kiedy nagrywać. Jeśli się uda to nagram w nadchodzącym tygodniu.

Póki co musimy wszyscy wyzdrowieć i nabrać sił na walkę z rzeczywistością!

Mefisto

#159. Koczownik Read More »

#139. Filmik!

Ledwo wyszła poprzednia, pamiętnikowa notka, a my zdążyliśmy się zarazić jakimś paskudztwem. Uwielbiam być chory. Jeszcze jak na złość zrobiło się zimno i zamiast wygrzać się w ciepłym łóżku to starałem się dociec czemu z siedmiu kaloryferów działają ledwo trzy…

Ech… Ta magia wynajmowanych mieszkań.

Jakby tego było mało to, bawiąc się ze Smoczyńskim, prawie zleciał na nas karnisz. Prawie, bo zgarnąłem dzieciorośl tak szybko, jak szybko zauważyłem, że się sypie nam tynk na łby. Najgorsze jest to, że karnisz już raz musiał zlecieć, bowiem ktoś przyczepił go z powrotem. Tym razem za pomocą kleju. Ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać.

Dysk dotarł! Nie wyjaśniłem w poprzedniej notce, że dysk dostaje Połówka, bo swój zapełniła. Ja z kolei dostanę jej dysk kiedy tylko skończy przenosić dane. Prawdopodobnie wydarzy się to po jej powrocie z Polski, w której przebywa już od kilku dni. Także mój eksodus gier z jednego dysku na drugi musi jeszcze poczekać! 😉

Tęskny mój wzrok utknął na długiej liście pozycji, których nawet nie zacząłem, bo nie miałem miejsca na dysk. Takim tytułem jest na przykład Deus Ex – Mankind Divided – mój urodzinowy prezent. Połówka sprezentowała mi i grę, i pada, bo akurat mieli taki zestaw. Pad wysłano dokładnie w moje urodziny (przypadek, czy…? :)), a kiedy przyszedł to Połówka przekopała pudełko w poszukiwaniu gry. To był tak cudowny widok, kiedy w panice oznajmiła mi, że nie ma mojej gry. Na Steamie gry dodają się automatycznie do konta, ale widać ktoś o tym nie pamiętał i liczył na pudełkową wersję… 🙂

A darmowej gry nie będzie. Promocja skończyła się nim zdążyłem kupić dysk, ale jak to w Anglii bywa, zapomniało się pracownikom zdjąć ogłoszenia z promocją (które nie zawierały żadnych dat, kiedy ta oferta się kończy). Nie wpłynęłoby to na decyzję o kupnie dysku, bo dysk sam w sobie jest dobry, ale to po prostu wkurzające, kiedy przez czyjeś zaniedbanie ja wpierw muszę się pytać, o co chodzi, a potem przechodzić zawód. Cóż, dostałem kolejny powód, czemu powinienem przestać korzystać z Ebuyera. Mają szczęście, że nie był to tytuł, na którym bardzo mi zależało, bo bym się naprawdę zeźlił. Na pocieszenie dostałem od Połówki inną grę – The Elder Scrolls Online, na którą polowałem od miesięcy. 😉 Zważając na to, jak wciągnął mnie Skyrim to pewnie i ten tytuł zassie mnie na długie godziny! (edit: już zassał :D)

Zdecydowałem się też w końcu na przetestowanie wine dxvk, czyli nakładki tłumaczającej grafikę z Directx 10/11 na Vulkan. Nie będę się o tym tutaj rozpisywał co to jest i po co mi to, bo zrobię to w Kąciku Technicznym, ale moje pierwsza wrażenia są takie: woooow! To jest coś, czego potrzebowałem! Zainstalowałem i przejrzałem sobie kilka tytułów, ale skupię się na razie na The Elder Scrolls Online i Far Cry Primal, który podarowała mi Połówka (tym razem bez paniki, że grę ukradli :D) w zamian za wymienienie się dyskami talerzowymi (bo SSD bym nie oddał :P).

Grafika jest wręczna bajeczna w Far Cry’u. Miałem tylko problem z dźwiękiem (jak setki innych graczy), ale udało się je pomyślnie rozwiązać. Moje pierwsze chwile w grze wyglądały tak: idę za jakimś kolesiem, nie mogę się powstrzymać, dźgam go dzidą w tyłek, ten się wkurza na mnie i zaczyna do mnie strzelać z łuku, stojący obok mamut taranuje go po czym tenże mamut zajmuje się ogniem bez powodu… Właśnie z takich powodów żałuję bardzo, że ja po prostu nie nagrywam filmów, naprawdę!

Co do The Elder Scrolls Online to czuje się, jakbym zatoczył koło, bo stary dysk wykrzaczył mi się właśnie na tej grze (był wtedy darmowy weekend i liczyłem, że pogram). W tej chwili gram w ESO na dokładnie takim samym dysku, jak ten, który mi padł. W sumie to tak, jakbym zatrzymał się w czasie i po dłuższym czasie ruszył dalej z tego samego miejsca.

Wziąłem się za nagrywanie i powiem wam, że wyszło masakrycznie. Za pierwszym razem dźwięk nagrał się na tyle słabo, że nic nie było słychać. Potem padł mi pad (bo zamierzam grać na padzie i oczywiście baterie musiały akurat teraz powiedzieć “nie”). Przy trzeciej próbie bolało mnie już gardło, bo postanowiłem nagrywać będąc chorym, więc zdecydowałem się darować sobie nagrywanie głosu przy pierwszym filmiku. I tak to jest tutorial, gdzie co chwilę ktoś coś gada, a ja nie chcę się wcinać, więc dużo i tak nie powiedziałem. Nagrałem tylko krótką przemowę, którą wrzuciłem na początek. Mam nadzieję, że następnym razem wszystko pójdzie już po mojej myśli! A o to filmik:

Liczę po cichu na to, że drugi filmik wyjdzie mi lepiej. Niech ja tylko znajdę baterie do pada…

Jak już wyżej wspomniałem, Połówka jest w Polsce, a my ze Smoczyńskim czekamy grzecznie na wielki powrót. Dzieciorośl trochę nam podrosła i lepiej znosi rozstanie. Póki co wystarczają codzienne rozmowy. Jedyny problem, jaki z nim mam, jest taki, że zrobił się za cwany. Rano wstaje bardzo cicho, aby mnie nie obudzić po czym zaczyna odsłaniać i zasłaniać okno. Gdyby nie motyw ze spadającym karniszem pewnie pozwoliłbym mu się bawić. Nie chciałbym jednak, aby ten karnisz również okazał się przyklejony na klej i spadł nam na głowy.

Chociaż i tak tęsknimy. My żyjemy tak dopasowani do siebie, jak takie trzy trybiki w mechanizmie. Kiedy jeden wypada, reszta nie umie się odnaleźć. Gdyby nie ta durna i niepotrzebna wyprowadzka, Smoczyński miałby już paszport i pojechalibyśmy wszyscy razem, a tak to nie było czasu wyrobić. Szkoda. Chciałbym go zabrać do jego pradziadków, aby pobiegał na działce, powcinał owoce prosto z krzaczka i poobserwował kurnik u sąsiada. Na pewno by mu się spodobało!

Połówka zaproponowała, abyśmy wybrali się w przyszłym roku razem i pozwiedzali trochę. W sumie byłoby co opisać w Kąciku Podróżniczym (uwaga, ustalam nową zasadę: lokalne podróże tyczą się miejsc, w których przebywam, a nie mieszkam :D).

Smutna wiadomość: ścięto nam drzewo rosnące przy domu. Tak po prostu ciachnęli je i tyle. Smoczyński lubił patrzeć na gałęzie, kiedy szalały na wietrze, a teraz może podziwiać niebo. Nie wiem, czy coś było z drzewem (nie wyglądało na chore). I tak jakoś przykro, bo czuję się dosłownie obdarty z kawałka natury. Ludzie jeszcze nie zauważyli, że drzewa są jednak potrzebne do oddychania…

IMG_20180920_140150
I nastała pustka…

Tyle już napisałem, że o innych rzeczach wspomnę następnym razem. Nie mam w planach bicia rekordów na długość notek. Póki co… 😉

Mefisto

#139. Filmik! Read More »

#136. Złote mądrości Połówki cz.1

Połówka jest personą tak wyjątkową, że za jej zgodą (tudzież moim ubłaganiem i ofiarą złożonej z mojej strony), wypisałem kilka pięknych i szczerych myśli (tudzież czynności) od miłości mojego życia.

Smoczyński ostatnio źle się czuje, więc kiedy położyliśmy go spać, Połówka na migi próbowała przekazać mi wiadomość. Najpierw wskazywała na mnie, na Smoczyńskiego, a potem udawała rozmowę telefoniczną. Pytałem się wtedy, czemu mam do naszego dziecka dzwonić. Potem do tego zaczęła wykonywać obrót ręką i wskazywała okno. Na sam koniec ustawiła dłoń poziomo i ukryła za nią drugą rękę zaciśniętą w pięść, powoli ją wysuwając. Byłem pewien, że chodzi o wschodzące słońce do momentu, aż rozdziawiła palce na wszystkie strony. Wtedy byłem przekonany o tym, że chodzi o Obcego i zacząłem się obawiać o syna… Chodziło w tym wszystkim o to, aby umówić Smoczyńskiego do lekarza następnego dnia. Połówka mogła mi to powiedzieć, bo kiedy ona machała kończynami, ja odpowiadałem jej szeptem…

Raz, kiedy poszliśmy dokonać nocnego karmienia i zmiany pieluchy u Smoczyńskiego, Połówka znowu się włączyła: “jeśli ziemia jest płaska to czemu on się turla”. Argument nie do przebicia!

Połówka ma też kiepską pamięć do dat. Głównie do moich i Smoczyńskiego urodzin. Do tego stopnia ma z tym problem, że już nawet matka Połówki nie wie, kiedy się wnuk urodził. 😉 Aczkolwiek raz miałem przyjęcie prawie niespodziankę (bo i tak musiałem przypomnieć) i dostałem tort zrobiony częściowo z użyciem farelki oraz napisam LOL.

Moja wspaniała Połówka chodziła też niegdyś na siłownię. Pierwszym osiągnięciem mojej miłości na siłowni było włamanie do panelu administracyjnego wifi. Nie mogłem oczekiwać niczego innego, naprawdę nie mogłem…

Jest jeszcze to: “podaj mi mąkę, jest w opakowaniu..  takim od mąki.” Precyzyjnie…

Równie precyzyjnie było przy skanie głowy, gdzie w formularzu było pole do wypełnienia “obszar skanu”. Pielęgniarka powiedziała, że mamy wpisać “głowa”. Moja Połowa wpisała nazwę miasta. Skan głowy był widać bardzo potrzebny. Ale przynajmniej personel medyczny miał ubaw! 🙂

Połówka ma też (ostatnio) manię wycierania mokrych rąk o mnie. Raz, po umyciu podkładki na szafkę, podeszła do mnie i wytarła ją o moje plecy. Innych razem wytarła łapy o moje krocze, a na moje protestujące warknięcie “zboczeniec” odpowiedziała “ja zboczeniec? a czyje to krocze”. Mistrzostwo świata w byciu złodupcem… 😛

Pracuję dwa dni w tygodniu z domu. Był koniec dnia, już zwijałem laptopa, aż tu zadzwonił telefon. Stwierdziłem, że odbiorę, zrobię kilka minut ekstra. Połówka zgarnęła Smoczyńskiego z pokoju, abym mógł spokojnie konwersować. I tak sobie gadam, i gadam, i widzę Połówkę idącą z synem mym do łazienki. Chcąc go zająć, aby nie zakłócał rozmowy… spuściła wodę w toalecie. Pracowałem w pokoju obok, więc szum wody było dokładnie słychać. Nawet wymowna cisza po drugiej stronie mnie w tym utwierdziła… Połówka broniła się tym, że chciała dobrze. 😀 A ja wyszedłem na pracoholika, który bierze pracę nawet tam, gdzie król chodzi piechotą!

To by było (na razie) tyle. Więcej “smaczków” będę wstawiał z czasem. 😉

Mefisto

#136. Złote mądrości Połówki cz.1 Read More »

#133. Na wesoło!

Kolejne cztery tygodnie minęły jak z bicza strzelił, ale ilekroć mam coś do zrobienia to czas pędzi jak nienormalny.

Zacznę od wesołej wieści: zdaliśmy mieszkanie. Wysprzątane, wyczyszczone, dziury w ścianach po półkach zaklejone i zamalowane. Nasz były wynajmujący spotkał się z nami na dosłownie dwie minuty, zabrał klucze i zostawił nas z facetem z agencji, który miał sprawdzić mieszkanie. Ten zauważył kilka otarć (część udało się doczyścić), ale generalnie powiedział, że jesteśmy dobrymi najemcami, bo mieszkanie jest lepiej wyczyszczone niż było na początku. Nawet sobie pogawędziliśmy o byłym wynajmującym, bowiem ten przywitał nas czerwonymi ślepiami – wiadomo od czego… Aż nam się przypomniało jak innym razem, również z czerwonymi oczyma, naprawiał klamki w drzwiach i zamontował je na odwrót.

Na szczęście były właściciel zgodził się oddać cały depozyt. Pierwszy raz miałem okazję skorzystać z jednej z rządowych firm/agencji, które ubezpieczają depozyt. Dostaliśmy link, gdzie w formularzu, który częściowo wypełnił były właściciel, podaliśmy swoje dane do przelewu i po kilku dniach otrzymaliśmy przelew. Nawet wygodna usługa. No i Połówka ma teraz spory zapas gotówki na wyjazd do Polski na kolejną turę leczenia (a ja wybieram już dodatki do Simsów – to już taka nasza tradycja :P). Znowu zostanę na dwa tygodnie ze Smoczyńskim! Biegającym Smoczyńskim! Coś czuję, że żywy z tego nie wyjdę!

Stan mojego zdrowia się nie poprawia. Co gorsza nie wiadomo co to jest, a podejrzenie zaczyna padać na chorobę autoimmunologiczną, która ujawniła się jeszcze nim Smoczyński się urodził (właścicie to pierwsze objawy miałem prawie 5 lat temu, ale wtedy “byłem za młody, aby chorować”). Jak już zrobią senty test krwi to może będę coś wiedział. Mam tak poharatane ręce od pobrań krwi, że wyglądam jak po ataku wściekłej pielęgniarki…

Smoczyński niedawno miał szczepienie z okazji ukończonego roku. Było trochę gorączkowania, ale odbyło się to bez większych ekscesów i na ogół był wesoły jak zawsze. W te gorsze dni siedział przytulony do nas, bo w końcu przytulenie się do rodzica to najlepsze lekarstwo. Dosłownie i w przenośni. 🙂 W te lepsze dni taranował wszystko na swojej drodze trenując nową umiejętność: bieganie niczym pocisk. Obecnie próbuje połączyć tą umiejętność z wskakiwaniem (nie wchodzeniem) na meble. Od czasu do czasu czaruje też przy użyciu kolan Połówki… 😛

Mając trochę więcej czasu, staramy się lepiej gotować, dzięki czemu i Smoczyński podżera domowej roboty sosy, zupy i co tam nam do głowy wpadnie. A że żarłok (po Połówce :P) to zasysa wszystko z prędkością światła. Albo i szybciej. Swoją drogą kupiliśmy mu smoczek (link), do którego można wkładać owoce i teraz wesoło sobie ciumka ulubione jabłka i winogrona. Raz udało mu się otworzyć smoczek i wytarzać w przeciumkanej zawartości. Wyglądał, jakby kogoś zamordował z uroczym uśmiechem na twarzy… 😉

Swoją drogą dostałem takie zapytanie: co nie zmieniło się w Smoczyńskim od czasu jego narodzin. Bez zmian jest wciąż jego krótki, kaczy puszek na głowie (o, i zdradziłem część nazwy Buntu Kaczek ;)).

W wolnej chwili (lub też w akcie desperacji po ostatnich miesiącach w zabieganiu) udaliśmy się do naszego Cichego Zakątka, a ten z radością przywitał nas przepysznymi jeżynami! Wykopałem z plecaka siatkę i uzbieraliśmy ich nawet sporo. Smoczyński miał wyjątkowo smaczny mus z owoców oraz kompot, a my z Połówką mieliśmy bardzo dobre ciasto! 🙂

Ze świata komputerów: niedawno 25-te urodziny obchodził Debian (jedna z dystrybucji systemu Linux). To więcej niż ja mam! Niesamowite, że dzięki oddaniu ludzi dokładających swoją cegiełkę do linuksowej społeczności ten system wciąż istnieje, rozwija się i osiąga rzeczy, o których twórcy nie myśleli 25 lat temu (jak na przykład fakt, ile gier wychodzi co miesiąc na różne dystrybucje Linuksa).

Dowiedziałem się też o istnieniu strony internetowej, która ma za zadanie uświadamiać, czymś są DRM (Digital Rights Management) i dlaczego są one złe w świecie gier. Już sama nazwa strony – FCK DRM – powala. Jestem jak najbardziej za takimi akcjami. Tutaj macie link do strony.

Przygotowuję Kącik Techniczny na swój wielki debiut we wrześniu. Będzie się pojawiać (mam nadzieję) w każdą pierwszą środę miesiąca. Co do notek o lokalnych podróżach to musimy nadrobić nasze krótkie wypady. Niestety, ale ostatnio nie ruszamy się z domu, bo mieliśmy za dużo na głowie. Aczkolwiek Kącik Podróżniczy (bo tak nieoryginalnie będzie się nazywał) też będzie mieć premierę we wrześniu – w drugą środę miesiąca. Mam tylko nadzieję, że nie zapomnę dodać tych notek…

Pracuję też w tej chwili nad gamebookiem. Potem zrobię kontynuację gamebooka za pomocą RPG Makera. Na razie odstawiłem rysowanie, bo jestem trochę przemęczony, ale już mam plan, która seria z Pamiętników będzie na pewno ozdobiona rysunkami. :>

Ostatnio miałem trochę wolnego od gier. Tzn. nie tak, że nie grałem. Do tego musiałbym być jeszcze poważnie chory, a najpewniej martwy. 😛 Powodem tego jest fakt, że mam 12 gier do opisania. To daje mi notek na pół roku przy średniej ilości 2 notek z gier na miesiąc. Moim celem jest teraz chociaż opisać je, aby były gotowe na swój wielki dzień. Za szybko gram w gry, nie nadążam z opisywaniem! 😀

W tym czasie razem ze Smokiem naparzaliśmy w Saints Row: The Third. Nagrałem kilka migawek z różnych błędów, które się wydarzyły, ale to tyle z mojej strony. Wpisu o tej wybitnej grze nie będzie póki co. 🙂 Oto najciekawszy bug gry, pozostałe są na moim kanale na Youtube.

Zamierzam na dniach przetestować nagrywanie i zabrać się za Yooka-Laylee. Najpewniej będzie to raptem kilka, kilkanaście minut, bo pewnie zje mnie trema, czy coś… 😉

Swoją drogą piszę o tym, bo dzięki temu pamiętam, co mam zrobić! Te notki to taka lista rzeczy do zrobienia dla mnie. 😀 Bo zwyczajne listy na mnie nie działają…

Przyznam się też, że zrobiłem listę pomysłów na bloga, które mniej lub bardziej będę realizował. Pierwszym z nich będzie po raz kolejny posprzątanie na podstronce Gry, aby posegregować niektóre tytuły (jak np. Castlevania) na serie, a pod nimi będą wymienione pozycje, które przeszedłem. No i uzupełnienie ikonek gier, bo trochę ostatnio zjadło mnie lenistwo i po prostu mi się nie chciało. 😛

Połówka zakupiła ostatnio trzy używane dyski talerzowe i jeden o wielkości 1 TB trafił do mnie. Pozostałe dwa są praktycznie nowe, a mój trafił się uszkodzony. Dysk idzie do reklamacji, ale ja w ramach pocieszenia dostanę dysk SSD 1 TB! W końcu! Jakby tego było mało to do dysku dołączona jest gra także jestem bardzo szczęśliwy i zmotywowany do dalszych działań. 🙂

Jeszcze Połówka ostatnio potwierdziła, że zgadza się na Playstation 4, bo znalazłem grę, którą współtworzyło Studio Ghibli… 🙂 Także mam tak przeogromny zaciesz na twarzy, że chyba mi kąciki ust pękną. 😀

Na sam koniec zdradzę wam mój niecny plan: mamy zamiar z Połówką (chociaż Połówka jeszcze o tym nie wie) zabrać Smoczyńskiego do lasu, założyć mu butki i wypuścić na wolność… No dobra, za rączkę się z nim tam przejść. 😉 Byłby to pierwszy raz samodzielnego chodzenia poza domem. Napiszę wam, czy mu się podobało… 😉

Mefisto

#133. Na wesoło! Read More »

Scroll to Top